Kategoria: Stres

“Jak poradzić sobie ze stresem? Przestać traktować go jak wroga, tylko sprzymierzeńca w podejmowaniu trudnych tematów” [OKIEM EKSPERTA]

10.03.2021

K. LEA JARMOŁOWICZ-TURCZYNOWICZ, PSYCHOTERAPEUTA, SOCJOLOG, SZEFOWA OŚRODKA CENTRUM

“Stres wskazuje, co jest dla nas ważne – to źródło i pokłady niesamowitej energii. Stres to naturalny mechanizm mobilizujący i on ma nam pomóc, a nie utrudniać.” – tłumaczy psychoterapeutka K. Lea Jarmołowicz-Turczynowicz i radzi, jak skutecznie poradzić sobie ze stresem, który jest nieodłącznym elementem naszego życia.

Stres to reakcja organizmu w odpowiedzi na wydarzenia, które jednocześnie zakłócają jego równowagę. Niestety często obciążając lub przekraczając nasze zdolności do skutecznego poradzenia sobie w danej sytuacji. Wiele osób mówi: “Gdybym tylko się nie stresowała …” i stale podejmuje walkę traktując stres jako wroga numer jeden.

Jaką więc rolę odgrywa stres w naszym życiu? Wszyscy go przeżywamy od zarania dziejów.

Mocne bicie serca, pogłębiony oddech, czasem uderzenia gorąca albo pocenie. Wszystko w układzie:„reakcji walki/ucieczki”. Człowiek pierwotny stale musiał uważać na swoje życie: wrogie plemiona, dzikie zwierzęta, nieprzewidywalna pogoda. Szybka mobilizacja organizmu do reakcji decydowała o przeżyciu. Szybko bijące serce skutecznie pompowało krew do mięśni. Głęboki oddech dostarczał tlen niezbędny do intensywnego działania. Pot – chłodził ciało, wyostrzenie zmysłów pozwalało podjąć decyzję o walce lub ucieczce. Stres jest nieodłącznym atrybutem życia każdego organizmu – ważnym i potrzebnym. Jednak człowiekowi pierwotnemu wydaje się, że służył lepiej niż nam dziś. Dlaczego? Bo dziś nie walczymy codziennie o śmierć i życie, a jednak staramy się o mniej istotne rzeczy, jak nasi przodkowie o przeżycie. Organizm, który stale jest w pełnej mobilizacji z czasem jest na skraju wyczerpania, a więc u progu zwiększonej podatności na choroby i gorsze funkcjonowanie.

Co robić więc by nie niszczył on naszego życia?

Spojrzeć na niego z innej perspektywy. Stres wskazuje, co jest dla nas ważne – to źródło i pokłady niesamowitej energiiI to my mamy wpływ czy on nam przeszkadza czy nam pomaga. Próbując go unikać, tworzymy przewrotnie jeszcze większe napięcie wewnętrzne.

Próbując „zawalczyć” z nim tracimy ogromną ilość dorosłej energii potrzebnej do zajęcia się jakimś ważnym tematem. Stres to naturalny mechanizm mobilizujący i on ma nam pomóc, a nie utrudniać.Zamiast koncentrować się na tym, żeby się go pozbyć, to walczysz z tym napięciem, które ma Ci pomóc zawalczyć w sprawie, na której Ci zależy. Za wszelką cenę unikając go – działasz przeciwko sobie i to Ty sprawiasz że on będzie miał tylko negatywne konsekwencje. Jeżeli zmienimy interpretację tego co się z nami dzieje, to mamy szansę wykorzystać ten ładunek, bardzo silnej energii dla swojego dobra. Zmieniając sposób myślenia o stresie, zmieniamy automatycznie podejmowane działania, a co za tym idzie – dbamy o te istotne obszary w swoim życiu. Te właśnie, które ów stres nam wskazał.

Kluczowa jest więc interpretacja towarzysząca stresowi. Nasze ciało też inaczej odpowie na stres, jeżeli nie będziemy go interpretowali negatywnie, bo nasze myślenie będzie zmieniało odpowiedź biologiczną na stres. To taki energetyczny ładunek, aby łatwiej było nam podejmować trudne zadanie. On bezpośrednio przekłada się na odwagę. Kiedy obawiasz się czegoś to przewrotnie – właśnie stres może Ci pomóc to osiągnąć.

Jak go wykorzystać w różnych sytuacjach?

Należy skupić się na pozytywnych aspektach stresu, a nie traktować go jako potwierdzenie tego, że sobie nie radzisz. Potraktować go jako element naszej wewnętrznej gry.

Przewrotnie więc to nie stres działa demotywująco tylko Ty sam to robisz, nadając mu jakieś znaczenie/narrację i stajesz się wobec niego bezradny. Jeżeli interpretujesz stres jako coś złego, jako coś, co Ci przeszkadza w osiągnięciu tego co pragniesz, to odbierasz sobie sprawczość, bo on Cię paraliżuje i czujesz się wobec niego bezradny.

Zamiast z nim walczyć i tracić energię, zatrzymaj się i wykorzystaj go do tego co istotne. Kiedy czujesz, że Cię dopada spróbuj się z nim zaprzyjaźnić: najpierw poznaj go. Zastanów się, kiedy się pojawia najczęściej i jak wtedy reagujesz. Spróbuj rozpoznać schemat w jakim się pojawia. To pierwszy krok do zmiany. Opisz go nawet na kartce. Zobacz jakie myśli mu towarzyszą i to one właśnie będą do zmiany. Uświadom sobie jakie pragnienia/wizje w związku z tym masz – jakiego byś chciała wyniku. A potem pomyśl o tym jako o czymś czego wcale nie musisz. Zamień MUSZĘ na CHCĘ lub NIE CHCĘ. Sprawdź, co konkretnie się stanie, jak coś zrobisz albo czegoś nie zrobisz. Spisz sobie to na kartce różne drogi i wyjścia. Także te niekorzystne – przewrotnie wtedy przestaną Cię one tak straszyć. Robiąc to uspokajasz swój mózg, a przede wszystkim urealniasz, przestając się straszyć tym, co niewiadome.

Nie wszystko musi iść idealnie jak sobie wymyśliliśmy, ale to nie znaczy, że umrzemy z tego powodu jak jaskiniowcy wieki temu. Coś nie wyjdzie idealnie, ale to nie znaczy że wogóle. To nie walka na śmierć i życie. Zamiast się uspokajać i wycofywać, zamień lęk na ekscytację i ruszaj do przodu. Ta energia da Ci ogromna siłę, by osiągnąć to, na czym Ci zależy. Stres nie zniknie, a walka z nim tylko pozbawia cię użytecznej energii jaką on przynosi. Nie odcinaj się od tej energii – weź ją gdy jej potrzebujesz, by to co chcesz zrobić się udało. Zaakceptuj to, że stres jest częścią życia i to naturalna kwestia że on jest. Wyznacz sobie cel w życiu – coś dużego, coś co przekłada się na to, że jak staniesz w obliczu realizacji elementu tego celu, to powiesz sobie – TAK! Tej energii i napięcia właśnie potrzebuję, by to osiągnąć. I do boju!

LINK: https://www.kobieta.pl/artykul/jak-poradzic-sobie-ze-stresem-przestac-traktowac-go-jak-wroga-a-sprzymierzenca-w-podejmowaniu-trudnych-tematow-okiem-eksperta?fbclid=IwAR1YKu7lNfDRX2yWvM5SKfz3VhiJ8JoF_eELHqtfpkMhZ7c1yYqpM8c6NYw

“Żyjemy w czasach zaburzeń lękowych i nerwicy niedzielnej”. To powinno otworzyć nam oczy

20.09.2020

KAROLINA JARMOŁOWICZ – PSYCHOTERAPEUTA, SOCJOLOG, OŚRODEK CENTRUM

“Zamiast po prostu zwyczajnie położyć się na trawie lub pośmiać się ze znajomymi rozmawiając o głupotach, to albo ruszamy na trening do maratonu albo odpalamy komórkę z fejsem, Instagramem, Pinterestem, Youtubem, czy innymi aplikacjami mającymi dostarczyć nam rzekomej dawki wiedzy czy relaksu.” Ten felieton psychoterapeutki z Ośrodka CENTRUM powinien nam dać do myślenia.

Sformułowania: „aktywny wypoczynek”, czy powiedzenia w stylu: „Inteligentni ludzie nigdy się nie nudzą” to domena naszych czasów. W alternatywie do pokolenia, które spędzało całe weekendy przed telewizorem narodziła się nowa świecka tradycja bycia ciągle „activ” i „na haju”. Nie wystarczy jechać autem – obowiązkowo trzeba mieć słuchawki bezprzewodowe albo zestaw głośnomówiący, aby bezczynnie nie stać w korku. A w długie trasy to najlepszy pociąg. Jednak nie dlatego, by spędzić miło czas na rozmowie z innymi pasażerami. Broń boże! Głowni towarzysze to komórka i komputer. Tyle spraw przecież można załatwić jadąc samotnie. I to najlepiej w strefie ciszy – tylko tam nikt nie zaburzy wewnętrznego pędu ku doskonałości, w efektywnym wykorzystywaniu wolnego czasu. Lunche i kolacje – oczywiście biznesowe. Na squasha czy tenisa najlepiej pójść z klientem albo partnerem biznesowym.

Ostatnia dekada to czas gdzie znaczący wpływ na nasze życie wywarły ideologie oparte na wydajności i produktywności. Kiedy sztandarowe hasło: “Najważniejsza jest rodzina” traciło na aktualności, część z nas zastąpiła je niepostrzeżenie obowiązkiem osiągnięcia „sukcesu w życiu”. Życiowym priorytetem stała się ilość, a nie jakość. I tak wraz z masową tanią chińską produkcją odzieży, elektroniki czy milionów innych „nie-zbędnych” produktów, zaczęliśmy wypełniać nasz wolny czas milionami czynności. Niby mówi się od niedawna o idei work&balance, jednak jednocześnie chcemy najszybciej, najefektywniej i jak najmniejszym kosztem zrobić coś, aby móc wreszcie odpocząć. Tylko że gdy w jednej idei jest tyle „naj” to ilość presji jaką wywieramy, by to osiągnąć wpływa na to, że połowę życia (i to najczęściej tą najzdrowszą) spędzamy utyrani i sfrustrowani. A nawet jak już dochodzimy do czasu „odpocząć” to zamiast po prostu zwyczajnie położyć się na trawie lub pośmiać się ze znajomymi rozmawiając o głupotach, to albo ruszamy na trening do maratonu albo odpalamy komórkę z fejsem, Instagramem, Pinterestem, Youtubem, czy innymi aplikacjami mającymi dostarczyć nam rzekomej dawki wiedzy czy relaksu.

Powiedział kiedyś F. Dürrenmatt: „czas wolny będzie stanowił najpilniejszy problem naszej cywilizacji, ponieważ jest bardzo wątpliwe, aby człowiek był w stanie znieść samego siebie”.

No właśnie…Dlaczego? Bo może w obliczu wolnego czasu wchodzą również w grę różne nieprzyjemne wyobrażenia, jakie mamy w głowie na własny lub innych temat. Często niezdefiniowane. Żyjemy w czasach zaburzeń lękowych i „nerwicy niedzielnej”, „zespołu niespokojnych nóg” i Hashimoto. Bo kiedy zostajemy sami, pozbawieni miliona bodźców, to często pojawia się lęk i napięcie, któremu towarzyszy podświadomie napięcie, że stanie się coś strasznego. Kiedy nadchodzi czas relaksu, moment naturalnej bezczynności, to staje się on czymś na tyle nieznanym, że aż niepokojącym. A więc w sposób naturalny staramy się unikać konfrontacji z nim. Znajdując się więc w sytuacji czasu zupełnie wolnego, w którym niczego nie mamy zaplanowanego, bez konkretnej rzeczy do zrobienia, to szukamy szybko jakiegoś zabijacza czasu. Tak jakby bezczynność była czymś totalnie zagrażającym. No bo kto to widział leżeć bezczynnie i patrzeć w sufit?

Często opowiadamy o tysiącach obowiązków jakie wykonujemy, z prawdziwą dumą prześcigając się ile dziś rzeczy zrobiliśmy i jak bardzo zasłużyliśmy na wypad na piwo czy zakupy. Rzadko jednak mamy pomysł, by po prostu położyć się na trawie, usiąść na ławce i podziwiając sobie świat, który nas otacza. Tak po prostu. Zostając sam na sam ze swoimi myślami. Pozwalając im bezwiednie płynąć. Przecież bez zatrzymania czy zwolnienia, nie jesteśmy w stanie docenić niczego. To tak jakby chcieć podziwiać krajobraz pędząc 200km/h. A wdzięczność to jedna z podstawowych kwestii przy poczuciu satysfakcji życiowej. Zarówno wobec innych jak i doceniając wartość swoich czynów. 

Grzechem nie jest nic nie robić. Nuda nie jest chorobą. W rzeczywistości kompletne przeciwieństwo pracy jest czymś o wiele cenniejszym, niż się wydaje na pierwszy rzut oka. Zwyczajne czasem „nic nie robienie” to moment na kontakt ze sobą. Zobaczenie, docenienie, zrozumienie. Tak samo uszlachetnia nas jak działanie i czyni po prostu lepszymi ludźmi. Dla siebie i dla innych. 

LINK: https://www.kobieta.pl/artykul/jak-nauczyc-sie-odpoczywac-psycholog-uswiadamia-nam-wazna-rzecz?fbclid=IwAR2l3jV5Tsi0OhFCZ1xo593eo1R02dxdksuQZErnaiWvvzs4oFqKA42TZCA

Psychoterapeuta: to naturalne, że w czasie pandemii czujemy lęk i strach. Jak sobie z nimi radzić?

Strach i lęk to zupełnie naturalne emocje, które doskonale zna każdy z nas. Problem zaczyna się w sytuacji, gdy te uczucia zaczynają przejmować nad nami kontrolę i uniemożliwiają normalne funkcjonowanie. Skąd się biorą stany lękowe i jak sobie z nimi poradzić? Pytamy o to Karolinę Jarmołowicz, psychoterapeutkę.

Mówi się, że pandemia spowoduje wysyp pacjentów ze stanami lękowymi. Czym one właściwie są i skąd się biorą?

Karolina Jarmołowicz, psychoterapeutka: To naturalne, że w obecnej sytuacji czujemy lęk i strach. Sytuacja zmienia się bardzo dynamicznie, a więc pojawia się niepokój związany z niewiadomą przyszłością. Media bombardują spekulacjami, co podkręca nasze indywidualne nastawienie i predyspozycje lękowe. Silny lęk potęguje nasze mechanizmy obronne. Mózg zaczyna intensywnie analizować przyswajane informacje i poszukiwać najlepszego rozwiązania, aby się wyciszyć. To naturalny proces dla naszego mózgu, ale jeżeli informacji – i to sprzecznych często – jest zbyt dużo, to kompletnie stajemy się bezradni wobec utraconej kontroli. A to dla nas, dorosłych najtrudniej przyswajany stan. Stany lękowe powstają pod wpływem trudnych i silnych wydarzeń w życiu człowieka. Jest ich wiele podczas całego życia. Wybuch pandemii i panująca dezinformacja związana z tym tematem jeszcze mocniej wzmaga siłę tego wydarzenia.

 Co wywołuje stany lękowe?

W przypadku zaburzeń lękowych dochodzi do takiej kumulacji kilku uczuć – lęku i złości, co prowadzi do bezradności. Do najczęstszych powodów powstawania stanów lękowych w dorosłości zalicza się obawę przed wprowadzeniem zmian w swoje życie. Taka niechęć do zmian i bezradność (lęk, złość) jest często wynikiem śladów z przeszłości, kiedy to podczas ważnego wydarzenia, dużej zmiany, pozostaliśmy “niedoopiekowani”. I taki ślad lękowy nam się zapisał, a nierzadko potem kolejny i kolejny – jakby potwierdzając to, że jak coś się zmienia, to my sobie z tym nie radzimy. Tym samym podświadomie nie chcemy już żadnej dużej zmiany. Nawet jeżeli wiemy, że to konieczne, to na poziomie emocjonalnym – zgody nie ma. Nadejście pandemii z jednej strony może być taką kropelką, która przeleje komuś czarę zbierającą się od lat, a dla innych stanie się pierwszym takim bardzo silnym śladem lękowym. To, czy ktoś ma predyspozycje i pojawiają się u niego silne długotrwałe objawy, uzależnione jest od jego indywidualnych doświadczeń, które gromadził do teraz. Im bardziej traumatyczne, tym stany lękowe będą silniejsze. Zaburzeniom mogą towarzyszyć fobie, zespół lęku uogólnionego, zaburzenia obsesyjno-kompulsywne. Osoby zmagające się z zaburzeniami żyją w ciągłym napięciu. Miewają również problemy ze snem, napięciem mięśniowym, bólami głowy, czy tarczycą lub żołądkiem.

Zobacz, jak radzić sobie z samotnością w czasie izolacji i jak opanować lęki:

Jakie wydarzenie, sytuacja mogą pozostawić w nas taki ślad lękowy?

Tak naprawdę taki ślad może w nas pozostawić każda sytuacja, która sprawiła, że coś bardzo dla nas ważnego zmieniło się na gorsze. Kiedy coś utraciliśmy i nie mieliśmy okazji jakoś sobie z tym poradzić wtedy. Np. we wczesnym dzieciństwie pojawił się brat albo siostra, a dotąd byliśmy jedynakami. Jeżeli do tego w tym czasie nałożyła się, np. śmierć rozpieszczającej nas babci albo przeprowadzka, to zmiana była tak silna, że dziecko nie daje sobie z nią rady na poziomie emocjonalnym i powstaje ślad lękowy Jeśli rodzić gdzieś coś przeoczył i nie wyjaśnił, czegoś nie zauważył, albo faktycznie nie miał wpływu na to, co miało miejsce, to zapisuje się w dziecku taka bezradność. Takie wydarzenie dla dziecka będzie tak silne, jak dla innej osoby duża trauma. Kiedy takich śladów jest więcej, albo zasięg pojedynczego wydarzenia jest duży, lęk może się nasilić.

U kogo częściej pojawiają się stany lękowe? Wiek ma znaczenie?

Zaburzenia lękowe zdecydowanie częściej pojawiają się u kobiet. W ostatnim czasie wydaje się, że masowo dotykają one osoby młode. Nasze doświadczenie w ośrodku pokazuje, że stanowią one ponad połowę problemów, z którymi zgłaszają się pacjenci.

Dlaczego akurat młodzi ludzie tak często mają stany lękowe?

Wydaje się, że dzieciaki mają to, czego potrzebują w zakresie pragnień, ale w tym wszystkim zabrakło opieki rodzica lub była ona zbyt intensywna. Patrząc na aktualną sytuację, możemy sobie wyobrazić, że jeżeli młody człowiek miał zaspokojone nie tylko potrzeby, ale i większą część pragnień, a teraz nawet wyjście do sklepu jest problematyczne, to skala utraty jest niebywała. Jeżeli na to nakładają się jeszcze ślady lękowe z przeszłości, to mechanizmy ruszają “z kopyta”. Inną sprawą, niezależną od epidemii jest to, że osób młodych z zaburzeniami lękowymi i lękowo-depresyjnymi było już od kilku lat naprawdę dużo.

Dlaczego?

Mam takie wyobrażenie, że dla młodych ludzi punktem odniesienia do tego, co mogą/powinni posiadać, staje się Instagram lub Facebook. Kiedy wchodzą w dorosłe życie, gdzie teoretycznie “wszystko” mogą, to takie zderzenie z realnym światem może być trudne. Dotąd bowiem ograniczeni byli w ramach swojej niepełnoletności i konieczności edukacji. Koncentrowali się na tym, co ich ogranicza, nie mając świadomości tego, co trzeba zrobić, aby zdobyć to, co na tych “obrazkach” z portali społecznościowych się pojawia. Nikt im nie powiedział, jak naprawdę wygląda życie, i że to, co widzą na portalach, bardzo często nie ma nic wspólnego z rzeczywistością. I tak, bez żadnego przygotowania, młodzi ludzie ruszają w dorosłe życie, w którym są totalnie zagubieni. Frustrują się, złoszczą, są bezsilni wobec tego, czego nie są wstanie osiągnąć, albo lękają się, że im się nie uda i co wtedy?

Druga kwestia to taka, że kiedyś ruszając w dorosłość mieliśmy ludzi wokół siebie, wiedzieliśmy do kogo się odezwać w razie potrzeby – babci, mamy, ciotki, przyjaciela czy sąsiadki. To był jasny, konkretnie policzalny zbiór ludzi. A teraz? Mamy tylko wyobrażenie o tysiącach swoich znajomych na Facebooku, którzy w rzeczywistości mogą nas nawet na ulicy nie poznawać. Nie stanowią żadnej grupy wsparcia i podświadomie o tym wiemy. Młodzi ludzie nie dbają o ważne relacje i biegną dalej, ostatecznie zostając z nikim. Świata nie zmienimy, ale możemy zmienić sposób, w jaki go doświadczamy. Warto koncentrować się przede wszystkim na tym, czego potrzebuję, a nie pragnę, bo bez zaspokojenia pragnień możemy żyć, a bez potrzeb nie bardzo. 

Jakie cechy ma osoba, która ma zaburzenia lękowe?

Osoby lękowe mają trudności z samoregulacją emocjonalną. Z jednej strony mogą się więc wycofywać, płakać, ale z drugiej być agresywne, histeryzujące i wybuchowe, a także bierno-agresywne. Najczęściej w bliskich relacjach, gdzie na więcej sobie mogą pozwolić.

Na czym polega leczenie zaburzeń lękowych i czy można się z nich całkowicie wyleczyć?

Jak najbardziej tak i to wcale nie lekami. Leki to ostateczność – podstawą jest psychoterapia. Na początku procesu działamy w aspekcie objawów codziennych, oddając pacjentowi trochę sprawczości, tak, aby nie czuł się bezsilny, np. wobec ataku paniki, bo to przyczynia się do pogłębiania trudności. Poza tym pacjent zwiększa swoją samoświadomość, a więc uczy się rozpoznawać to, co się z nim dzieje i rozumieć, z czego to wynika. Jednocześnie polecamy pacjentom stosowanie technik relaksacyjnych, jako “wspomagaczy” w kształtowaniu się samoregulacji emocjonalnej na poziomie podświadomości, np. treningi relaksacyjne i wizualizacje. Aby działały – trzeba trenować, ale po ok. trzech tygodniach, a wystarczy kilka minut dziennie, można poczuć różnice. Jednocześnie ruszamy w podróż z pacjentem w jego życie, aby odnaleźć te ślady, które są tak “żywe” do dziś. W ramach psychoterapii integracyjnej czy psychodynamicznej staramy się zobaczyć również jego konflikty wewnętrzne, powodujące tak silne napięcia, czy ambiwalencje. Szukamy, gdzie się pacjent tego nauczył. Robi się to po to, aby te konflikty wewnętrzne zażegnać, żyjące w nas ślady – odwrażliwić, a ranom dać szansę się zagoić. Czas terapii uzależniony jest od ilości doświadczeń i tych trudnych śladów. Jeżeli jednak pacjent z terapeutą dobrze się zgrają, to zmiany widoczne będą dość szybko. Ja osobiście jestem przekonana, że większość problemów w życiu da się przepracować. Sama to także robiłam i robię.

Opublikowano: 27.10.2020 r.

LINK: https://zdrowie.tvn.pl/a/ekspert-to-naturalne-ze-w-obecnej-sytuacji-czujemy-lek-i-strach?fbclid=IwAR1mJKa8IYwaVZHk9sefHDE9qR5eLFAiwOLqP1UkyQNaZWPBdVeUAcF8oIw