Kategoria: Internet

“Hejter, to tak naprawdę osoba niezadowolona z samego siebie” – mówi ekspert. Czy akcja “Bekind – komentuj, nie obrażaj” zmieni coś w sposobie myślenia hejterów?

18.10.2021

#bekind czyli walka o bycie serdecznym w sieci – hagsztag częścią akcji “#bekind, komentuj nie obrażaj!” której ambasadorką jest Karolina Gilon. Zachęcamy do włączenia się do akcji. Tylko dla nas, o akcji opowiada psychoterapeutka i konsultant psychologiczny programów telewizyjnych m.in. “Love island. Wyspa miłości” – K. Lea Jarmołowicz-Turczynowicz. Programy reality show to dla wielu zwykłych osób szansa na stanie się influencerem, a więc w jakimś stopniu osobą publiczną i to w bardzo krótkim czasie. Dzięki udziałowi w programie popularność uczestnika szybko wzrasta, a konto instagramowe danego programu staje się miejscem, gdzie widzowie mogą na bieżąco różne rzeczy komentować. Co więcej, dzięki indywidualnym kontom, także można śledzić losy bohatera programu po jego opuszczeniu.

I wszystko byłoby super, gdyby nie fakt, że niestety, osoby spędzające czas w socialmedia dużą część swojej energii wydatkują, nie na branie i dawanie pozytywnej energii, ale na hejtowanie. A hejt to mowa nienawiści. To celowa krytyka przybierająca czasem formę wyjątkowego okrucieństwa, której autorzy często są anonimowi.

Hejt był obecny zawsze, ale jednak inaczej jest z osobą publiczną która przez wiele lat funkcjonuje w mediach i lepiej sobie może poradzić z takim hejtem, niż np. uczestnik programów reality, który z dnia na dzień dostaje na siebie taką lawinę nieprzyjemnych ocen i osądów.

Chcąc obudzić refleksję w wielu takich hejtujacych osobach na socialmedia programu, postanowiono wprowadzić akcję w myśl zasady “komentuj nie obrażaj!” – #bekind!, a do udziału zaproszeni zostali Islanderzy z poprzednich edycji programu “Love Island. Wyspa miłosci”. Ten sympatyczny hagsztag ma zachęcić wszystkich komentujących, aby ich komentarze były celne i dowcipne, ale z pewnością pozbawione hejtu. Bo przecież osoba pokazująca się w telewizji czy na instagramie, wbrew popularnemu stwierdzeniom: “jak się pokazuje, to musi się liczyć, że będzie oceniona”, “jak się jej nie podoba, że mówię, co myślę, to niech się nie pokazuje” czy “ja tylko mówię, co myślę” – to hejt nie jest żadną formą konstruktywnej oceny i nie wnosi kompletnie nic czytającemu.

Co to jest hejt?

To pełne złości osądy mające na celu sprawić przykrość komuś, aby samemu poczuć się lepiej. Bo wbrew temu co sądzą hejterzy, osądzając innych – nie pokazują jakimi są osądzani, a pokazują to jakimi oni są. A najokrutniejsze w hejcie są osoby, które z danym tematem same się mierzą, bo walcząc z kimś na zewnątrz, tak naprawdę toczą walkę ze samym sobą. Hejt to mechanizm, który odsłania własne ego. Krytyczne ocenianie kogoś staje się formą naszej własnej “terapii”. Ludzie są jakby lustrem, w którym się odbijamy. Oglądając więc bohaterów w filmie czy programie reality show – automatycznie budzą się w nas jakieś uczucia. Do jednym nam bliżej, a do drugich dalej. I to jest takie właśnie jakby odbijanie się w lustrze. Jeżeli dla siebie jesteśmy dobrzy i wyrozumiali i akceptujemy siebie, to mamy pozytywne uczucia do ludzi. Ale jak nie lubimy siebie i jesteśmy sfrustrowani to taka krytyka w sieci to rodzaj wewnętrznego oczyszczania dla hejtującego. Złość i smutek, który pojawia się, gdy kogoś ogląda, budzi mu myśli o sobie samym. I to ta automatyczna myśl wpływa na uczucia jakie się w nim pojawiają i dzięki niemiłemu komentarzowi może to szybko wyładować. Oglądanie kogoś, to okazja do konfrontacji z samym sobą – a więc taki hejter, to tak naprawdę osoba niezadowolona z samego siebie.

W myśl słów Karoliny Gilon: #BEKIND – komentuj nie obrażaj! Bądźmy serdeczni dla innych i zachęcajmy do tego wszystkich. Bo to nie tylko przełoży się na lepsze samopoczucie innych ludzi, ale także na lepsze myślenie o samym sobie. Jeden post nierzadko wywołuje falę hejtu, a każdy kolejny komentarz rozpala następny. Zacznijmy więc od dziś komentować miło, a jak widzimy, że ktoś wylewa na kogoś lub na nas falę goryczy – nie wchodźmy z nim w walkę i nie rozpętajmy wojny a wstawmy #BEKIND. Może będzie to moment na refleksję dla takiej osoby. A my jednocześnie pokażemy tym krótko i konkretnie nie marnując swojej dobrej energii, że nas hejt nie interesuje.

https://www.kobieta.pl/artykul/hejter-to-tak-naprawde-osoba-niezadowolona-z-samego-siebie-mowi-ekspert-czy-akcja-bekind-komentuj-nie-obrazaj-zmieni-cos-w-sposobie-myslenia-hejterow-211018102247?fbclid=IwAR2MMeDwKmnMClRFpiNwb2urOkuw2Lnu9rXC_OMDaKAR925EjQMqhCMhkUE

Moda na brzydotę? Czy moda na głupotę? [FELIETON]

“Moda na brzydotę? Czy moda na głupotę?” Tak można skomentować setki tysięcy komentarzy internautów hejtujących w sieci. Wiele polskich gwiazd wypowiedziało im wojnę. Wśród nich Patricia Kazadi, Karolina Gilon czy Joanna Koroniewska.

“Nic ze mną jest nie tak. Nic z Tobą nie jest nie tak! Każda ma prawo czuć się pięknie w swoim ciele (…) Dbać o siebie, ale żyć też w zgodzie ze swoimi cechami genetycznymi ” – mówi Patricia Kazadi w swoim najnowszym nagraniu, w którym porusza bardzo ważne tematy. “Presja jest tak duża. Pogubiliśmy się. Coraz mniej mamy empatii i zrozumienia dla drugiej osoby”. Jej słowa wydają się niezwykle adekwatne do tego, jaka fala nienawiści przelewa się w Internecie.

“Gilon chyba się przytyło, bo w sukience się nie mieści”, ” Zborowska wygląda strasznie…ponadprzeciętnie źle…”, “Okropnie jej w tych ciemnych włosach. Ogólnie wygląda niechlujnie”, “Niestety urodą nie grzeszy. Dlaczego promuje się nieładne, bez talentu osoby”, “Wygląda okropnie. Ciąża ciążą, ale wygląda na bardzo zaniedbaną, wręcz odpychająco. Rozumiem że każda kobieta w ciąży inaczej się czuje, ale są jakieś granice przyzwoitości (…) nie wyobrażam sobie tak się zaniedbać. Szczerze mówiąc nie dziwię się tym mężczyznom, którzy później spoglądają na inne kobiety”, “Brzydkie zapuszczone”, “Koroniewska jest chora. Jaka idiotka”, “Staro i okropnie wygląda, anorektyczka”.

Takie komentarze to niestety internetowa codzienność wielu znanych osób, a kiedy spróbują się sprzeciwić to słyszą: “Jak Ci się nie podoba, to się nie pokazuj. To cena bycia gwiazdą. Każdy ma prawo powiedzieć to, co myśli”. Takie komentarze jednak to nie jest wyrażanie swojej opinii tylko hejt, a osoby znane to nie jakiś obraz na ścianie, tylko żywi ludzie. Hejt to mowa nienawiści. Celowa krytyka przybierająca czasem formę wyjątkowego okrucieństwa i to jest przestępstwo i może czas temu powiedzieć głośne NIE.

Nie na wszystko mamy wpływ, ale mamy wpływ na obraz świata jaki nas teraz otacza i owszem pozwala on nam na wolność wyrażania myśli i daje nam wybór. A więc wybierajmy to co dobre, zdrowe, pozytywne i akceptujące! Gdy osądzasz innych – nie pokazujesz jakimi oni są, a pokazujesz, jaki ty jesteś. Zazwyczaj najokrutniejsze w krytyce są osoby, które z danym tematem same się mierzą. Walcząc z kimś na zewnątrz, tak naprawdę toczą walkę z samym sobą. Osoby skłonne do krytykowania, szybko się obrażają, bo to działa jak automat. Mechanizm ten osłania ich własne ego, aby pozostało bezpieczne – piękne i nieskazitelne.

Krytyka innych to nieposzanowanie. Automatycznie więc to brak szacunku także do samego siebie. Dobrze mówiąc o innych – dobrze też myślimy o sobie. Idąc za słowami Patricii Kazadi, Joasi Koroniewskiej, Zosi Zborowskiej, Oli Żebrowskiej i wielu innych gwiazd, które powiedziały STOP hejterom: dzięki różnorodności to my decydujemy, co chcemy, jak chcemy i co w życiu robimy. Każdy ma prawo wyglądać jak chce – niezależnie czy jest sławny czy nie i ma prawo pokazywać się światu. Tylko nie po to, żeby go oceniano, ale żeby realizować swoje marzenia, pracować, żyć. I to, że ktoś jest gwiazdą, nie oznacza, że musi podobać się innym. Mamy miliony kont na Instagramie i każdy może wybrać to, co mu się podoba i go inspiruje. Bez konieczności krytykowania tego, co nie jest w jego guście. Internet dał nam wolność, ale to od nas zależy, jak z niej korzystamy. Mamy wpływ na to, co czytamy, kogo słuchamy, czy czytamy czy nie, czy jesteśmy chudzi, grubi, pomalowani czy nie, i mamy prawo tak pokazywać się światu, bo jesteśmy jego częścią. Mamy także wpływ na to, czy pisząc opinie o kimś, wypowiadamy się pozytywnie czy koncentrujemy się na tym co według nas jest nie tak.

Nasza krytyka nikomu nie pomaga – ani nam, ani obiektowi naszych niemiłych słów. Może nie warto koncentrować się na negatywnych aspektach zmian jakie zachodzą w naszym świecie, a każdy z nas – indywidualnie zacznie zmieniać to, co powoduje, że coś na tym świecie nie jest takie jakie by chciał. Zamiast skupiać się na tym, co robią inni, zajmiemy się tym, aby to co każdy z nas robi, było dobre i dla nas i dla innych. Niezależnie od tego, czy mamy 10 czy milion followersów, czy jesteśmy znani i lubiani czy nieznani, pamiętajmy: każdy głos ma znaczenie. Może właśnie dziś będzie taki dzień, że każdy indywidualnie zacznie zmieniać swoje nastawienie, podejmując działania na własną skalę. I może dzięki temu ktoś inny to zobaczy i też zacznie? I z czasem nasz wspólny Świat nabierze barw i zyskamy #modę na mądrość, #modę na życzliwość, #modę na serdeczność, #modę na docenianie. Może warto zacząć każdy dzień od tego, że znajdziemy minimum 3 rzeczy, za które możemy być światu, sobie i innym wdzięczni, i tak będziemy też kończyć każdy dzień.

Przewrotnie nasza przyszłość zależy od tego, co zaczniemy robić dziś. To naturalne, że chcemy się wyróżniać, więc pokazujemy siebie. Rani nas krytyka innych ludzi, więc my też przestańmy sprawiać przykrość innym. Jeden post potrafi wywołać falę hejtu, a każdy kolejny komentarz dolewa oliwy do ognia. Nasilone niezadowolenie z wyglądu, nie tylko związane jest z większym ryzykiem podejmowania niezdrowych zachowań wobec własnego ciała, ale także utrudnia zdrowe funkcjonowanie w społeczeństwie, a nawet prowadzi do izolacji. Dlatego zaprzestańmy takich praktyk.

My życzymy wszystkim kobietom, aby miały tyle uśmiechu i radości oraz dystansu siebie, ile ma Joanna Koroniewska albo Ola Żebrowska, czy wrażliwości – Zosia Zborowska albo błyskotliwości i talentu jak Karolina Gilon czy Patricia Kazadi. A Wy wszystkie które dziś czytacie ten artykuł: Na pewno każda z Was jest piękna i wspaniała ! A skąd o tym wiemy? Bo każda z Was jest inna! I to jest super !

LINK: https://www.kobieta.pl/artykul/moda-na-brzydote-czy-moda-na-glupote-felieton?fbclid=IwAR1N3o3k5JuqDexcMMINKvINeAUU_ukzbzmynJ9bBMJU5YDuVB-qQQltNlw

Miłosny trójkąt: ona, on i smartfon. Jeden dzień z życia phubbera

– Ona położyła się spać, przescrollowałem szybko Facebooka i też zasnąłem. Tego wieczora jednak złapałem się na tym, że jedną ręką ją tulę, a drugą odpisuję – opowiada phubber.

Ta opowieść nie ma płci. Każde z nich może zamienić się rolami. Dwie postacie. Jeden dzień. Bezradny on – uzależniony od telefonu. Bezsilna ona – ma już dość życia w trójkącie. Są parą, a życie ze smartfonem jako tym trzecim, zabija ich związek. Pozornie spędzają czas razem, a w istocie jedno z nich wpatrzone jest w ekran urządzenia.

Termin “phubbing” jest połączeniem dwóch słów: “phone” (telefon) i “snubbing” (lekceważenie). Określa osoby, które lekceważą innych przy jednoczesnym skupianiu się na telefonie. Ona i on mają po 28 lat. Są razem od 4 lat, a mieszkają od 2. Na początku żyli jak przeciętna para, dopóki on nie stał się czynnym użytkownikiem Instagrama, Netflixa, Spotify i YouTuba. Pokochał memy oraz elektroniczne wydania gazet zarówno polskich, jak i zagranicznych.

to dzień z życia z phubberem.

Ona – jak żyć z osobą uzależnioną od telefonu?

Piątek. Godzina 6:45. “Dzień dobry, kochanie. Czas wstawać” – zwraca się do phubbera. – Odwracam się i widzę, że już nie śpi, za to scrolluje Facebooka – relacjonuje Ona.

Godzina 7:30. – Udaję się do kuchni, parzę kawę i szybko robię tosty, bo w ciągu tygodnia nie ma czasu na śniadaniowanie. On w tym czasie idzie do łazienki, oczywiście z telefonem – dodaje.

Godzina 8:30. – Wkładam buty, pytam na odchodne, czy zamówimy wieczorem pizzę i obejrzymy film. W odpowiedzi słyszę: “Dobry pomysł, kochanie. Miłego dnia w pracy i do zobaczenia wieczorem”. To było urocze. Uśmiechnął się do mnie i nasz wzrok się spotkał. Poczułam się tak, jak kiedyś – wyjaśnia.

Godzina 9:30–17:30. – Pracuję w dużym banku. Odpowiadam za kontakt z klientem. W ciągu dnia dostaję od niego w wiadomości 3-4 linki. Zazwyczaj podsyła artykuły. W przerwie na lunch prześledzę je wzrokiem, ale nie mam czasu w trakcie pracy zagłębiać się w treść. Czasami wysyła również memy. I tak wygląda nasz codzienny kontakt. On tłumaczy, że w ten sposób stara się mnie czymś zainteresować lub rozbawić. Nie sądzę, bo mógłby po prostu zapytać, co słychać – tłumaczy.

Godzina 18:00. – Wracając do domu, wysyłam mu wiadomość z zapytaniem, jakie wino kupić. Odpowiedź dostaję w ciągu 40 sekund, bo przecież telefon ma w ręku – zastanawia się ona.

Godzina 20:00. – Otwieramy wino. Zasiadamy na kanapie. Po ciężkim tygodniu wtulam się w jego ramiona. Jest bosko. Włączamy film na Netflixie, a w międzyczasie on zamawia pizzę za pomocą aplikacji. Robi zdjęcie i wrzuca na InstaStory z #friday i #love, oznaczając mnie przy tym. W mojej głowie pojawia się myśl, czy naprawdę cały świat musi wiedzieć, co robię w wolny wieczór. Przyjeżdża dostawca pizzy, spóźniony o 10 min. Stop film. On oznajmia, że koniecznie musi wystawić negatywną opinię na portalu. Na tym nie koniec. Pisze jeszcze na Facebooku, co sądzi na temat pizzerii. Faktycznie nie była najlepsza i do tego zimna, ale nie trzeba było robić z tego powodu awantury. Kończymy film. On przytula mnie jedną ręką, a w drugim trzyma telefon.

Godzina 23:00. – Po obejrzeniu, zaczęłam myć kieliszki po winie, a on wystawiać notę na Filmwebie. Byłam jednocześnie wściekła na jego zachowanie, jak i było mi smutno. Po raz kolejny przegrałam z telefonem. – Idziesz spać? – zapytałam. – Już, tylko odpiszę – odpowiedział, przesuwając kciukiem po ekranie.

On – jestem uzależniony od telefonu

Ten sam dzień. Godzina 6:00. – Ostatnio kiepsko śpię i wstaję przed budzikiem. Zaczynam od przejrzenia wiadomości. Następnie scrolluję Facebooka i Instagrama. Taka codzienna rutyna. Później łazienka i gra w Candy Crush. Każdy mój kumpel tak robi – śmieje się on.

Godzina 8:30. – Dziękuję jej za zrobienie śniadania, przytulam i staram się zagadać. Piję szybko kawę i doczytuję artykuł, który znalazłem rano, a w międzyczasie planujemy piątkowy wieczór. Ona wychodzi, przygotowuję się do pracy. Czytam maile i zaczynam odbierać telefony.

Godzina 10:00-18:00. – Zamawiam Ubera i jadę do biura. To czas, kiedy mogę obejrzeć jeden odcinek ulubionego programu na YouTubie. Pracuję w wypożyczalni samochodów, więc muszę być cały czas pod telefonem i w kontakcie z klientami. Kiedy na nich czekam, wchodzę na facebookową grupę, którą założyłem z kolegami. Wysyłamy tam sobie memy lub śmieszne filmiki. Przecież w tym nie ma nic złego. Czasami jednak łapię się na tym, że nie słyszę jak ktoś mnie woła.

Godzina 18:15 – Pobrałem nową aplikację na telefon, kiedy czekałem na klienta, więc od razu postanowiłem z niej skorzystać i wypożyczyłem elektryczną hulajnogę. Dojechałem i zamówiłem pizzę przez portal, aby ona była zadowolona.

Godzina 20:00. – Cieszyłem się, że w końcu spędzimy razem czas. Włączyłem film i przytuliłem ukochaną. Tylko telefon wciąż wibrował. Byłem ciekawy, kto do mnie pisze, więc zerknąłem. Później wkurzyłem się, bo dostawca przywiózł zimną i niedobrą pizzę. Od razu wystawiłem pizzerii negatywną opinię i ostrzegłem innych na Facebooku.

Godzina 23:00. – Widziałem, że ona się na mnie wścieka, ale nie wiedziałem do końca, o co jej chodzi. Przecież spędziliśmy razem ten wieczór. Oprócz pizzy było naprawdę miło. Ona położyła się spać, przescrollowałem szybko Facebooka i też zasnąłem. Tego wieczoru jednak złapałem się na tym, że jedną ręką ją tulę, a drugą odpisuję.

Phubbing – ignorowanie osób, z którymi przebywamy, poprzez korzystanie w ich obecności z telefonu

– Komórka to obecnie narzędzie właściwie niezbędne do życia, uświadamiamy to sobie w chwili, gdy korzystanie z niego staje się niemożliwe. Prawie 90 proc. Polaków posiada telefon komórkowy. Rozmawiamy coraz częściej nie tylko w celu przekazania informacji, ale dla przyjemności. Możemy wręcz powiedzieć, że nierzadko mamy swoistą więź z telefonem. Trochę przypomina to kształt relacji emocjonalnej jak z żywą osobą – tłumaczy Karolina Jarmołowicz, psychoterapeutka Ośrodka CENTRUM.

– O uzależnieniu decyduje aspekt ilościowy, czyli określający czas, jaki przeznacza się na korzystanie z niego. Aktualnie nie ma badań w Polsce, które pokazywałyby skalę tego zjawiska. Można się jednak domyślać, że jest ona ogromna. Szczególnie wśród młodych osób. Problem uzależnienia od telefonu komórkowego jest problemem rozwojowym, czyli takim, który będzie narastał – dodaje.

Zdaniem psycholożki objawami tego zjawiska są przede wszystkim odczuwanie nieodpartej potrzeby nieustannego otrzymywania i wysyłania wiadomości, sprawdzanie portali społecznościowych, dokumentowanie swojego życia poprzez nagrywanie filmów i publikowanie tego w sieci, a także oglądanie innych osób. Po prostu życie w aplikacjach i social mediach, zamiast prowadzenie życia towarzyskiego “w realu”.

– Podobnie jak w przypadku innych zaburzeń behawioralnych, psychoterapia opiera się na pogłębionej pracy nad problemami, które stanowią rzeczywistą przyczynę uzależnienia – kwituje.

LINK: https://kobieta.wp.pl/milosny-trojkat-ona-on-i-smartfon-jeden-dzien-z-zycia-phubbera-6437880021034625a?fbclid=IwAR2WjNJ-Emd4aKQi7dqVz2TgOit7rvNspA_aLy6tvadlrybr5DBNTI45tZI&src01=6a4c8&src02=isgf

To jedno z poważniejszych zagrożeń dla naszych dzieci: dlaczego rodzice nie zdają sobie z tego sprawy? [OKIEM EKSPERTA]

29.07.2019

KAROLINA JARMOŁOWICZ – PSYCHOTERAPEUTA, SOCJOLOG, OŚRODEK CENTRUM

Czas wakacji dla rodziców wiąże się zwykle z dodatkowym kłopotem: co zrobić z naszymi pociechami by całego dnia i wieczoru nie spędzały z nosem w komórce? Nasz ekspert podpowiada, jak mądrze wprowadzić dziecko w wirtualny świat.

Problem, który dotyczy wielu rodziców w wakacje

Za czasów naszej młodości dzieciaki powyżej kilku lat, poza wykupionymi obozami, organizowały się same. Podwórkowe bandy w swoich szeregach liczyły zarówno 12-sto, jak i kilkuletnie dzieci, będące pod niejako opieką starszego brata lub siostry. Lepiej czy gorzej, ale ekipy ganiając po podwórkach, piwnicach i berkach, w większych grupach i podgrupach, pełniły rolę opiekunów. Rodzice nie musieli zbytnio orientować się co się dzieje z ich pociechami, aby tylko na obiad do domu powrócił. System komunikacji był prosty: mama, gdy coś potrzebowała to nawoływała z balkonu. I tak biegło życie… dziś sprawa jest bardziej skomplikowana. Zamknięte osiedla z wysokimi murami. Szkoły oddalone o wiele ulic. Na betonowym patio panuje cisza, nie wolno malować bo chodniku, walić piłką o świeżo zrobioną elewację… a sąsiedzi nierzadko nie znają nawet swoich imion. Nie chodzi się już do sąsiadki po cukier, bo w co drugim bloku jest „żabka” czynna w weekendy

Ludzie nie spędzają już ze sobą tyle czasu i nie interesują się tym co „u sąsiada”, jeżeli w sieci mogą podejrzeć, jak żyje Britney Spears albo ludzie z domu Wielkiego Brata.

Kiedy nastaje więc czas wakacji nie ma sąsiadki, która „miałaby oko” na naszego malucha, a opcja biegającego 10-latka z kluczem na szyi mocno się zdezaktualizowała. Dzieci zwykle działają dość spontanicznie, dlatego korzystają z rozwiązań, które znają i mają pod ręką. Nie oszukujmy się, ale sporą część wolnego czasu spędzą one przed komórkami, komputerami i telewizorem.

Zanim więc oddamy nasze pociechy w ręce „cyber-niani” upewnijmy się, że te ręce są bezpieczne. I nie chodzi o to, żeby kontrolować ich każdy ruch, bo to na pewno nie nauczy go kreatywności, ale poświęcili mu trochę czasu i ustalili z nim zasady. Tak, aby czas przy komputerze był czasem twórczego relaksu, a nie jedynie roboczogodzinami na youtubie czy fejsie.

Jak mądrze wprowadzić dziecko w wirtualny świat?

Zadaniem rodzica jest bycie przewodnikiem, tak i w życiu jak i po internecie. Warto więc już od małego dziecka ustalać zasady korzystania z niego. Pomagać odkrywać i tworzyć świat, w oparciu o przyjazne strony.

Nie sztuka zakazywać – sztuka rozmawiać z dzieckiem. Nie straszyć tylko uświadamiać niebezpieczeństwa płynące z podawania danych osobowych, czy nawiązywaniem kontaktów w sieci.  Poruszanie tematów takich jak: pornografia, uwodzenie dzieci, wirtualny seks czy prostytucja, nie może być tematem tabu. Bo w internecie nim nie są. Nie zarzucajmy więc zasłony milczenia w tej kwestii, bo to ich nie uchroni przed cyberprzemocą. To, co możemy zrobić to szczerze z nimi rozmawiać. Nie bójmy się niewiedzy, nie krytykujmy, nie obwiniajmy. Ustalajmy zasady i tłumaczmy spokojnie z czego one wynikają. Jeżeli brakuje nam wiedzy w jakimś temacie to warto sięgnąć do programów takich jak na przykład “Szkoła bezpiecznego internetu”. Na stronach kidprojekt możemy poczytać na temat zagrożeń i poruszyć ten temat z naszymi dziećmi. Nieznajomość tego świata nie zwalnia rodziców od odpowiedzialności. O bezpieczeństwo dzieci w sieci powinniśmy zadbać my, dorośli. Jest wiele dostępnych aplikacji, programów i nakładek blokujących strony o treściach niedozwolonych.

Poświęćmy trochę czasu by poznać świat, w który wpuszczamy nasze dzieci, aby mieć pewność jak ten świat będzie ich kształtował. Dzieci przecież biorą z nas przykład. Spędzają czas tak jak my go spędzamy. Oczekujemy nauki od nich, to sami bądźmy też otwarci na naukę.

Czas wolny pełni istotną rolę w procesie dojrzewania, ponieważ wywiera on równie ważny wpływ na ich osobowość, co czas spędzony w szkole. To zwykle od rodzica zależy w jakim kierunku pójdą zainteresowania dziecka i w jaką dziedzinę życia włączy się ono aktywnie jako dorosły człowiek.

Dorośli często nie zdają sobie sprawy z tego, że media masowe, szybko pochłaniające uwagę, są źródłem bodźców wizualno-słuchowych, które silnie oddziałują na psychikę i sferę emocjonalną młodej osoby. Spędzanie wielu godzin przy komputerze alienuje dziecko od świata rzeczywistego i daje poczucie osamotnienia. Wirtualny świat buduje złudzenie idealnego szczęścia, które w poczuciu własnej bezradności wobec szkolnych niepowodzeń prowadzi do zatracania się w wirtualnym świecie. Nierzadko ta iluzja uzależnia, rujnuje rozwój zdolności społecznych, zakrzywiając poczucie własnej wartości.

Zanim więc oddamy nasze dziecko w ręce “wirtualnej niani” pomyślmy o tym, że już dziś w naszym domu kształtuje się dorosły człowiek i to my decydujemy jak będzie wyglądała jego przyszła codzienność.

A ile Ty mamo i tato spędzasz godzin przed komputerem dziennie?

LINK: https://www.kobieta.pl/artykul/dziecko-w-sieci-jakie-niebezpieczenstwa-czyhaja-na-nasze-dziecko-w-sieci?fbclid=IwAR3DgzjyDr7-UIlpORfyOlpW5dMjQaRcFP3w2sEZTt0bhzycsl2ig62t8rE