Kategoria: Dzieci

Jak rozmawiać z dzieckiem o wojnie? “Głównym celem rozmowy jest zadbanie o redukcję stresu u dziecka” – tłumaczy ekspert

25.02.2022

“Najważniejsze jest to, aby dzieci o tym co się dzieje, dowiadywały się w pierwszej kolejności od nas, bo my jesteśmy gwarantem bezpiecznej relacji i przestrzeni na wyrażenie przez nich pojawiających się emocji, o które możemy od razu zadbać” – radzi nasza ekspertka, psychoterapeutka K. Lea Jarmołowicz-Turczynowicz z Ośrodka CENTRUM.

W tym artykule:

  1. OD CZEGO ZACZĄĆ?
  2. JAK MÓWIĆ A CZEGO UNIKAĆ?

Wiadomość o inwazji na Ukrainę jest wstrząsająca dla nas wszystkich. To trudna sytuacja, bo zburzyła nasze wyobrażenie o spokoju i bezpieczeństwie militarnym, w których żyliśmy i tym trudniejsza, że wydarza się to w niedługim czasie po epidemii COVID-19. Już i tak nadwyrężona nasza kondycja psychiczna nas dorosłych w zderzeniu z sytuacją za wschodnią granicą, z pewnością dotkliwie zmniejszyła naszą odporność i wpływa na to, w jaki sposób będziemy się zachowywać w relacjach z naszymi dziećmi. Ta kwestia najdotkliwiej dotyczy Ukraińców, ale przecież wielu z nich przebywa w naszym kraju, a więc także dzieci mają z nimi kontakt. Rozmowa z dziećmi więc na temat wojny jest bardzo potrzebnaChociaż nie jest ani łatwa, ani oczywista i przyjemna. Nie chodzi bowiem o wytłumaczenie tego, co się dzieje, ani także dokładne tłumaczenie dziecku kto jest winny albo potwierdzanie, że jesteśmy wszyscy bezpieczni i nic złego się dziecku nie stanie. Głównym celem rozmowy z naszymi pociechami – niezależnie od wieku jest przede wszystkim zadbanie o redukcję stresu, a więc uporanie się z pojawiającym się lękiem i zagubieniem, czy bezradnością lub złością. I to niezależnie od wieku malucha.

Od czego zacząć?

Najważniejsze jest to, aby dzieci o tym, co się dzieje, dowiadywały się w pierwszej kolejności od nas, bo my jesteśmy gwarantem bezpiecznej relacji i przestrzeni na wyrażenie przez nich pojawiających się emocji, o które możemy od razu zadbać. Wiadomość o wojnie także w nich przecież budzi strach i może uruchomić lęk. Nie łudźmy się, że dziecko o tym nie usłyszy, bo na to wpływu nie mamy. Usłyszy prędzej czy później na pewno, a to naszą rodzicielską powinnością jest wzięcie odpowiedzialnością za adekwatne do wieku przekazanie tej informacji. W możliwie najbardziej spokojny i delikatny sposób.

Przede wszystkim najpierw powinniśmy zapytać je czy słyszeli o tym i jak odbierają tę sytuację. Co one już wiedzą w tym temacie. Jak rozumieją to co się dzieje. Niech mówią same swobodnie o wszystkim co przychodzi im do głowy. Nie starajmy się ich korygować ani nie tłumaczyć, tylko wysłuchać. Dopytujmy o ich emocje, aby w kontakcie z nami miały one przede wszystkim możliwość wyrażenia wszystkiego co w nich siedzi, a nam pozwoli to lepiej zrozumieć ich i potem adekwatnie zadbać o nie. One bowiem mogą zupełnie inaczej myśleć i czuć niż zakładamy. Żebyśmy nie wylali dziecka z kąpielą…

Jak mówić a czego unikać?

Starajmy się w trakcie tej rozmowy nie epatować przed dziećmi opowieściami o agresji czy koszmarze wojny, ani też nie pozwólmy im samym oglądać wiadomości stamtąd. Chodzi o to bowiem, aby powiedzieć im o fakcie wojny, ale nie straszyć nią. Dozujmy informacje i więcej patrzmy i słuchajmy jak maluch na to reaguje. Rozmawiajmy o tym, co możemy zrobić jako mieszkańcy bezpiecznej Polski, gdzie wojny nie ma. Dajmy przestrzeń na naszą bezradność, ale także poszukajmy form możliwych dla wspierania np. przygotowanie rysunku, wywieszenie flagi w symbolice wsparcia okazywanego Ukrainie etc. tak żeby dzieci mogły zobaczyć, że nawet w bezradności mają pewną sprawczość na przestrzeni swojego domu, klasy, miasta czy państwa. Może to jest także dobry czas na poruszenie problemów osób, które doświadczają migracji. Poruszenie tematu: „inni”, „obcy” i jaką wartością jest otwartość na inność niż Polacy i dlaczego ludzie zmieniają kraje, przenoszą się gdzie indziej.

Postarajmy się także nie oglądać relacji wideo przy dzieciach, bo obraz nie jest tym na co dziecko może być gotowe, a on zostaje najdłużej i oddziałuje najbardziej. Nie wpadajmy sami także w histerię przy dzieciach i nie dyskutujmy zajadle ani też nie wprowadzajmy nerwowej atmosfery w domu, bo to na pewno nie pomoże im czuć się bezpiecznie. Wiedza przekazana w ciepły przyjazny i bezpieczny sposób zawsze najbardziej uspokaja. Powiedzmy o tym, że jesteśmy w sojuszu NATO, że dzięki temu mamy ogromne wsparcie wielu krajów i dlatego jesteśmy w bezpieczniejszej sytuacji niż kraje, które w tym sojuszu nie są.

A przede wszystkim: odpowiadajmy na ich pytania, nie wybiegajmy w przód, a także skupiajmy się na kojeniu pojawiających się trudnych emocji. I przytulajmy – dobrze zrobi to i im, i nam.

https://www.kobieta.pl/artykul/jak-rozmawiac-z-dzieckiem-o-wojnie-glownym-celem-rozmowy-jest-zadbanie-o-redukcje-stresu-tlumaczy-ekspert-220225091922?fbclid=IwAR1CWr-9L_WEaYIYug_i_0FvBTAOcj5YkQZzrmamWGxkioUIyAsnnDV6mhc

Dotyk drugiej osoby jest niezwykle istotny dla zdrowia zarówno psychicznego jak i fizycznego, bo jesteśmy całością”

Przytulanie dziecka. “Przytulanie jest ważne.

31.01.2022

K. LEA JARMOŁOWICZ-TURCZYNOWICZ

Przytulanie dziecka jest ważniejsze niż mogłoby się wydawać. O przytulaniu pisze ekspertka, K. Lea Jarmołowicz-Turczynowicz z Ośrodka CENTRUM.

Dorośli chodzą na masaż – terapeutyczny, relaksacyjny, sportowy albo leczniczy, bo to przynosi ukojenie, łagodzi stres i odpręża. Potrzeba dotyku, czułości, przytulenia jest niezwykle silna i towarzyszy nam przez całe życie. Już od urodzenia dotyk jest dla człowieka czymś bezcennym i kluczowym. Porady dla rodziców w stylu: “zostaw samo niech się wypłacze to w końcu zaśnie” to tresowanie dziecka i nie jest zdecydowanie formą dobrej opieki, a wręcz jest jej zaprzeczeniem. Z medycznego punktu widzenia u płaczącego dziecka rośnie tętno, przy jednoczesnym obniżaniu się poziomu tlenu we krwi. I to prowadzi do niedotlenienia i zmęczenia organizmu. I dlatego dziecko robi się senne, a nie wskutek samodzielnego uspokojenia się. Te parametry wracają do normy, właśnie, kiedy rodzic przytuli dziecko. Podczas długotrwałego płaczu, występuje silne napięcie, co może doprowadzić do uszkodzenia połączeń neuronowych w mózgu, co wpływa na zagrożenie zaburzeniami w rozwoju intelektualnego.

Przytulanie dziecka: jak działa na rodzica i dziecko? Jakie niesie korzyści?

Pierwsze trzy lata życia są kluczowe dla rozwoju emocjonalnego dziecka. To czas, w jakim maluch rozwija się najszybciej. To w tym czasie rozwija się poczucie bezpieczeństwa w dziecku, który buduje się na bazie bliskiego kontaktu z rodzicami. Tworzy się to szczególne przywiązanie i miłość. Bliskość fizyczna rodzica działa na malucha antystresowo, bo powoduje wydzielanie w mózgu hormonu wzrostu GH i endorfin, które przyśpieszają rozwój prawidłowy dziecka. Trzymanie malucha na rękach, głaskanie i przytulanie wspomaga jego potrzeby fizyczne i psychiczne. Pozostawianie więc go samego jak płacze będzie odbijało się na jego przyszłym życiu emocjonalnym.

Istnieje wiele badań naukowych, które jasno mówią, że takie napięcie zbyt duże emocjonalne we wczesnych okresie życia może powodować trwałe, negatywne zmiany w mózgu, przez co zwiększa prawdopodobieństwo ze w dorosłym życiu taki maluch także będzie o wiele bardziej narażony na stres. Samoregulacja emocjonalna bowiem jest podstawą w zdrowym i szczęśliwych funkcjonowaniu zarówno ze sobą samym jak i w budowaniu satysfakcjonujących relacji z innymi ludźmi. A dziecko uczy się jej już od urodzenia. Dotyk wpływa także na rozwój inteligencji u dziecka. Przekłada się bowiem dotyk na zwiększenia się połączeń między komórkami nerwowymi, a to ma duży wpływ na przyswajanie informacji, zapamiętywania, a także szybkość logicznego myślenia i kojarzenia faktów. Czyli na wysoki poziom inteligencji.

  • Przytulone dziecko, czując zapach mamy i ciepło jej skóry, słysząc i czując bicie jej serca, uspokaja się i przestaje płakać. Uspokajając się w bliskości z rodzicem uczy się jak sobie radzić z napięciem i trenuje to w miarę dojrzewania. Ma większą stabilizację emocjonalną i radzi sobie lepiej z napotykanymi trudnościami.
  • Przytulenie także zmniejsza odczuwanie bólu dzięki stymulowaniu wytwarzania oksytocyny. 
  • Za pomocą dotyku, dziecko poznaje świat, będąc jeszcze w brzuchu mamy.

Jak przytulać dziecko?

Dzieci pozbawione rodzicielskiej bliskości gorzej się rozwijają i częściej chorują. Dlatego warto jak najczęściej okazywać czułość poprzez głaskanie, przytulanie i masowanie malucha. Warto dłonie nasze były ciepłe, a nasze ruchy były płynne i spokojne. Warto poczytać o rodzicielstwie bliskości (RB) to jest sposób wychowania dzieci oparty na budowaniu silnej więzi emocjonalnej poprzez czułą opiekę i stawianiu mądre stawianie granic. Podstawą jest 7 zasad – filarów: a pierwszy z nich to właśnie bycie blisko dziecka. Mówi się zasadzie przytulania: 4 uściski, aby przeżyć, 8 dla zdrowia, a 12 dla rozwoju.

Przytulając i nosząc dziecko inwestujemy w jego całe życie i to najcenniejszy prezent, jaki możemy mu dać. Dziecko potrzebuje właśnie przede wszystkim poczucia bliskości i bezpieczeństwa. Dziecko przytulane to także dziecko szczęśliwsze, któremu łatwiej będzie znosić rozłąkę z przyszłym partnerem, czy lepiej radzić sobie z porażkami, czy momentami kryzysowymi w życiu. 

https://www.kobieta.pl/artykul/przytulanie-dziecka-przytulanie-jest-wazne-dotyk-drugiej-osoby-jest-niezwykle-istotny-dla-zdrowia-zarowno-psychicznego-jak-i-fizycznego-bo-jestesmy-caloscia-okiem-eksperta

“Dziadek i babcia pokazują trochę inny świat dziecku niż rodzic i to jest bardzo rozwojowe i wartościowe” – podkreśla ekspert [WYWIAD]

18.01.2022

Jak budować dobre relacje z dziadkami? Co robić, gdy dziadkowie za bardzo ingerują w nasze życie? Czy płacić dziadkom za opiekę nad wnukami? – zapytałyśmy naszą ekspertkę K. Leę Jarmołowicz-Turczynowicz z Ośrodka CENTRUM. To odpowiedź na wiele pytań, które często zadają sobie rodzice.

Małgorzata Malinowska, kobieta.pl: Jak układać relacje z dziadkami, żeby były zdrowe? Chodzi mi o sytuacje, kiedy dziadkowie aż za bardzo ingerują w nasze życie po pojawieniu się wnuków, a ich dobre rady bardziej nas frustrują niż pomagają.

K. Lea Jarmołowicz-Turczynowicz, Ośrodek CENTRUM: Prawidłowy rozwój dziecka wymaga wielu czynników, ale to, co najistotniejsze, to żeby maluch był otoczony kochającymi ludźmi. I dziadkowie takimi osobami także mogą być. Nie mówiąc już o wsparciu, jakie mogą zapewnić rodzicom. O formę tego wsparcia, a także o zapewnienie pozytywnej atmosfery, której towarzyszyć będzie także szacunek – warto zadbać już nawet przed przyjściem na świat dziecka. Polecam spotkanie i serdeczną rozmowę o tym, jak dziadkowie chcieliby wspierać nas w nowej roli. Wtedy już możemy zobaczyć ich podejście i ocenić, co dla nas z tego jest akceptowalne, a czego byśmy niekoniecznie chcieli. To także staje się przestrzenią do rozmowy o tym, jak rodzice wyobrażają sobie opiekę dziadków nad maluchem, a czego zdecydowanie by nie chcieli. Bo np. może pierwsze miesiące życia rodzice chcą sami wszystko ogarniać, a może właśnie odwrotnie – będą od początku potrzebowali pomocy i wsparcia. Ważne jest to, aby żadna ze stron nie obrażała się na siebie, jeżeli coś nie układa się po jej myśli. Pierwszeństwo zawsze jest po stronie rodziców, bo to oni przygotowując się do przyjścia dziecka na świat, mają prawo do swojej wizji, jak będą wychowywać potomstwo. Nawet jeżeli dziadkowie robili to inaczej, to nie znaczy, że wersja rodziców musi być zła.

Pomoc ze strony dziadków może być bardzo różna. Od opieki nad dzieckiem w niektórych godzinach, czy odbieranie dziecka z przedszkola czy szkoły, poprzez zakupy, upieczenie ciasta, czy ugotowanie obiadu. Kiedy rodzice są zapracowani, to pomoc dziadków jest czasem wręcz zbawienna. Zwracam jednak uwagę na to, że wsparcie dziadków nie jest obowiązkiem, a życzliwym gestem z ich strony. Oznacza to, że powinniśmy być wdzięczni za taką okazywaną pomoc, a nie traktować dziadków jak na koncercie życzeń, warunkując w ten sposób ich kontakt z dzieckiem.

Panuje wiele opinii na temat roli dziadków w wychowaniu wnuków. Czy dziadkowie są od rozpieszczania czy od wychowywania? Wielu rodziców skarży się, że dziadkowie łamią zasady dotyczące dzieci, które są ustalone i powinny dotyczyć wszystkich. Tymczasem wizyta Babci i Dziadka kończy się na argumentach: „Nic się nie stanie, jeśli ten jeden raz np. zje więcej słodyczy lub nie umyje zębów na noc”. Jak sobie radzić w takich sytuacjach, żeby nie dochodziło do konfliktów?

K. L. J-T.: To wszystko zależy od tego, ile czasu dziadkowie spędzają z dziećmi i na co jesteśmy jako rodzice z nimi umówieni. Warto omówić jasno i spokojnie reguły, jakie panują w naszym domu. Czyli np. jak dzieci nie jedzą słodyczy w domu, to warto na spokojnie poruszyć ten temat z dziadkami i wyjaśnić im, dlaczego to takie ważne. Żeby uniknąć niepotrzebnych dyskusji i nerwów. Warto spisać taki plan dnia albo reguły na kartce, aby w jednym miejscu znalazły się obowiązujące zasady dotyczące np.: słodyczy, komputera, telewizji czy alergenów. W czasie rozmowy należy postarać się na spokojnie wyjaśnić to, dlaczego jest to ważne. Np. że rozumiemy, że kiedyś słodycze były sposobem na wyrażanie miłości do dziecka i wiecie o tym, że mają oni dobre intencje, ale dziś jest troszkę inaczej niż za ich czasów i chętnie podsuniemy im pomysły, jak tą miłość mogą inaczej wyrażać. W ten sposób każda ze stron będzie usatysfakcjonowana.

Warto stwarzać dziadkom warunki do zbudowania relacji z maluchem. Np. zrobienie czegoś nowego, zaskakującego zarówno dla dziecka jak i dziadków. Można np. zorganizować piknik w parku albo wspólne wyjście do zoo lub do kina. Można poprosić dziadków, aby zabrali malucha na spacer na plac zabaw, do wesołego miasteczka albo żeby pograli w gry planszowe lub karty. Może to być także np. nocowanie u dziadków jako stały rytuał raz czy dwa razy w miesiącu. Chodzi tu o podpowiedzenie czasem dziadkom pomysłów, których mogą oni nie mieć. A nawet taki jeden weekendowy nadmiar słodyczy czy niedospanie, nie wpłyną negatywnie na rozwój dziecka 😉

Jak układać relacje, kiedy rodzice lub jedno z rodziców są skłóceni z dziadkami swojej pociechy? Często kończy się to ograniczeniem kontaktów na linii dziadkowie – wnuki.

K. L. J-T.: Przede wszystkim to doceniać wkład dziadków i ich dobrą wolę do pomocy. To istotne, żeby wyrażać wdzięczność za ich troskę, chęci i miłość. Warto mówić o tym, że dziadkowie są ważnymi osobami w życiu dziecka. Nasza relacja np. z teściami nie musi być dobra, aby nasze dziecko miało od dziadków to co dobre. Nie należy tego przekładać. Nasze dziecko z każdym człowiekiem będzie budowało relacje inaczej niż z Tobą. Należy pozwolić dziecku i dziadkom na pewną dozę swobody w tym, co robią, bo każda relacja zawsze wnosi też coś innego. Jako rodzice powinniśmy się z tym pogodzić, że inni ludzie inaczej będą się zajmowali dziećmi, niż my to robimy i to jest OK. Jeżeli dziadkowie nie są przemocowi, to krzywda się maluchowi raczej nie stanie i dziecko sobie z tym odmiennym podejściem dziadków poradzi. Warto pozwolić sobie na pomoc. Nawet jeśli dziadkowie opiekują się maluchem inaczej niż rodzice, to naprawdę jest to także wartościowe. Dzieci uczą się w ten sposób, że ludzie są różni i w inny osób działają i się komunikują, więc one też dzięki temu mogą odnaleźć to, co im jest bliższe i poszerza to ich umiejętności społeczne.

Chciałam porozmawiać jeszcze na temat sytuacji, kiedy mamy małe dziecko i musimy wrócić do pracy. Wówczas często rozważamy scenariusz, że to właśnie Babcia czy Dziadkowie w naszej opinii najlepiej zajmą się dzieckiem. Kiedy spotykamy się z odmową, czujemy się rozczarowani. Czy słusznie?

K. L. J-T.: No cóż, to naturalne że kiedy czegoś chcemy, a nie dostajemy, to możemy się czuć rozczarowani. Tylko pytanie, co robimy w ramach tego rozczarowania. Należy pamiętać, że nasze emocje przekładają się na nasze słowa. Uważajmy więc na to, co mówimy w ramach tego rozczarowania i jak się zachowujemy. Dziadkowie nie mają obowiązku nam pomagać ani też tłumaczyć się z tego, dlaczego nie chcą nam pomóc. Nie chodzi więc o to, żeby się na nich obrazić. Pamiętajmy, kiedy zbudujemy wzajemnie dobrą relację, to oni na pewno chętnie nas wesprą. Może nie dokładnie tak, jakbyśmy chcieli, ale formę tej pomocy można wspólnie wypracować. To istotne też, co mówimy w obecności dzieci. Pamiętajmy, że one odbierają słowa dosłownie. Nie oddzielą więc tego, co mówimy w uniesieniu rozczarowania od tego, co naprawdę myślimy. Nie mówmy więc w ich obecności negatywnych rzeczy o dziadkach czy naszym rozczarowaniu. Bo to nie służy ani dzieciom, ani ich relacji z dziadkami. To, że ktoś nie dostaje wszystkiego co chce, nie jest krzywdą. I tym bardziej warto doceniać to, co w ogóle od dziadków dostajemy.

Odwróćmy teraz tę sytuację. Jak rozwiązać problem, kiedy to dziadkowie bardzo chcą się zająć maluchem, a rodzice wolą opiekunkę. Jak powinniśmy rozmawiać, żeby nie urazić nadgorliwych dziadków.

K. L. J-T.: Na to, czy ktoś się na nas obrazi, to mamy ograniczony niestety wpływ. To co możemy zrobić to na pewno spokojnie i z szacunkiem o tym porozmawiać z nimi. Warto docenić ich chęci i okazać wdzięczność za tę inicjatywę. Można odmówić każdej osobie, ale warto zadbać o odpowiednią formę, aby pojawiające się w kimś rozczarowanie było przyjemniejsze do przeżycia. Ja jednak zachęcałabym do tego, aby pomóc trochę tej relacji z dziadkami i jeżeli mają oni chęć, a nie są to osoby przemocowe, to czemu z tego nie skorzystać? Dzieci często dzięki właśnie dziadkom stają się bardziej odpowiedzialne, otwarte i uczą się w praktyce wielu życiowych kompetencji. Dziadkowie mają nie raz dużo więcej spokoju i cierpliwości i czasu, a towarzyszy im nierzadko dużo więcej empatii, miłości i umiejętności rozmowy oraz budowania kompromisu niż nam rodzicom.

Jeżeli dziecko nie ma babci i dziadka, to może nie odczuwa braku. Ale jeżeli ma i ma z nimi bardzo dobre relacje, to jest to super doświadczenie. Są to dodatkowe osoby dające miłość i uwagę. Dziadkowie także nie mają takiej presji, żeby czegoś koniecznie uczyć i wymuszać na dziecku. Mogą pozwolić sobie na pełną swobodę w relacji, więc kontakt z nimi daje maluchowi dużo. Mogą ze sobą spędzać czas, znajdować wspólne pasje czy zainteresowania. Dziadek i babcia pokazują trochę inny świat dziecku niż rodzic i to jest super rozwojowe i wartościowe.

Czy za taką pomoc przy dziecku dziadkowie powinni być wynagradzani? Od kogo powinna wyjść taka inicjatywa, żeby nikt nie poczuł się urażony?

K. L. J-T.: W polskiej tradycji dziadkowie, a szczególnie babcia jawiła się jako osoba całkowicie oddana rodzinie i zawsze gotowa do pomocy. Kiedyś babcia przejmowała całodniową opiekę nad dzieckiem jak rodzice byli w pracy. Teraz jednak to już się zmieniło. Współcześni dziadkowie pracują, mają hobby albo podróżują. I jeżeli mieliby zrezygnować ze swoich spraw, aby pomóc w opiece nad dzieckiem, to w takiej sytuacji propozycja płacenie za opiekę wydaje się bardzo uzasadniona. Myślę, że warto zawsze zaproponować takie wsparcie finansowe, co podreperuje i tak niskie emerytury, a to czy dziadkowie przyjmą propozycję, to już inna sprawa. Jeżeli stać nas na to, by opłacić opiekunkę, to z pewnością wsparciu babci będzie towarzyszyło pewnie więcej naturalnej miłości, więc propozycja rozliczania się z dziadkami za poświęcony czas, nie jest niczym złym. A wręcz przeciwnie Wydaje się bardzo fair.

I na koniec podkreśliłabym to bardzo mocno, że pomoc dziadków, to jest coś dodatkowego i wartościowego. Jeżeli nam się nie podoba, jak ta pomoc wygląda, to z niej nie korzystajmy. Jeżeli nasza rozmowa o tym co ważne nie przyniosła efektu, a nie możemy pogodzić się z tym, że dziadkowie robią coś inaczej niż byśmy tego chcieli, to nie prośmy ich o pomoc. A jak coś bierzemy, to bądźmy za to wdzięczni i okazujmy im szacunek, bo to nie jest ich obowiązek a coś dodatkowego, co mogą, ale nie muszą dawać.

https://www.kobieta.pl/artykul/jak-budowac-dobre-relacje-z-dziadkami-co-robic-gdy-dziadkowie-za-bardzo-ingeruja-w-nasze-zycie-ekspert-odpowiada

“Stany depresyjne i lękowe w ciąży i po porodzie utrudniają pełnienie roli matki i mogą popychać do uzależnień” [OKIEM EKPSERTA]

02.06.2020

KAROLINA JARMOŁOWICZ – PSYCHOTERAPEUTA, SOCJOLOG, OŚRODEK CENTRUM

Tak mało mówi się na temat depresji i zaburzeń lękowych u kobiet w ciąży i po porodzie. Kiedy wszyscy skupiają się na niemowlaku, wiele mam prowadzi wewnętrzną walkę z emocjami. Nikt tego nie zauważa, a one nawet nie próbują szukać pomocy, bo myślą, że to hormony i samo przejdzie. Razem z naszą ekspertką Karolina Jarmołowicz z Ośrodka CENTRUM wychodzimy właśnie do tych mam i mamy misję, żeby zaopiekować się nimi.

Okres ciąży wciąż traktowany jest przez wiele osób – także lekarzy, jako czas gdzie wahania nastrojów są czymś naturalnym. W wyniku tego zarówno stany depresyjne, jak i lekowe w ciąży często pozostają niezauważane albo zbyt rzadko diagnozowane. Najnowsze badania wskazują na porównywalną częstość rozpowszechnienia lęku i depresji w ciąży do ogółu kobiet w wieku rozrodczym.

Jak pokazują badania to w około 50 proc. przypadków stanów depresyjnych w ciąży, występują także objawy lękowe, spełniające kryteria zespołów lękowych (lęk uogólniony, lęk napadowy, fobia społeczna, zespół obsesyjno-kompulsyjny). Takie pozornie wyglądające rozchwianie emocjonalne kobiety w ciąży, może być współwystępowaniem depresji i zespołów lękowych. Co ostatecznie pogarsza przebieg ciąży, a także utrudnia leczenie po urodzeniu. Stany te utrudniają zdrowe funkcjonowanie w rodzinie, pełnienie roli matki, a także mogą popychać do nadużywania i uzależnienia od alkoholu i substancji psychoaktywnych, a także zwiększać ryzyko popełnienia samobójstwa. W związku z tym wydaje się słuszne analizowanie problemu zarówno stanów lękowych, jak i depresji w okresie ciąży.

Najistotniejszą rzeczą dotyczącą okresu prenatalnego jest jak najwcześniejsze zauważenie kobiet z grup ryzyka i objęcie ich opieką także psychoterapeutyczną. Wydaje się, że to kluczowe dla przebiegu ciąży, porodu i ewentualnych epizodów depresji poporodowej. To także istotne z perspektywy prawidłowego emocjonalnego i poznawczego rozwoju dziecka.

To naturalne, że przyszłym mamom może towarzyszyć niepokój. W zależności od etapu ciąży, zmartwień może być wiele i różnych. Kiedy kobieta zachodzi w ciążę nierzadko obawia się o swoją pracę oraz przyszłe wynagrodzenie. Następnie pojawia się lęk o zdrowie maluszka i swoje, o sam poród i jego przebieg, a potem o to czy będzie potrafiła zając się właściwie dzieckiem. Wiele kobiet mówi także, szczególnie po 30-stce lub drugim dziecku, że obawia się o utratę swojej atrakcyjności fizycznej – obwisłe piersi, rozstępy, wisząca skóra na brzuchu, nadwaga.

Niezależnie od takich myśli straszących, może wystąpić lęk o silnym natężeniu, który staje się zaburzeniem emocjonalnym. Pojawienie się zaburzenia lękowego lub lękowo-depresyjnego w ciąży jak i w okresie poporodowym może mieć niestety długoterminowe konsekwencje zarówno dla przyszłej mamy, jak i dziecka i całej rodziny.

Jednym z objawów zaburzeń lękowych mogą być ataki paniki. W ramach tych objawów, niektóre kobiety mogą bać się wychodzenia z domu czy przebywania samej w nim.

A to przekładać się znowu może na poczucie bycia ciężarem dla męża czy bliskich co dalej prowadzi do stanów depresyjnych. Żadne z leków psychotropowych nie są przeznaczone dla ciężarnych.

Zastosowanie leczenia niefarmakologicznego jest więc podstawą przy takich zaburzeniach.

Praca z kobietą w ciąży opiera się przede wszystkim na psychoterapii wspomagającej z użyciem technik poznawczo-behawioralnych. Co jak pokazuje praktyka, odgrywa często niezwykle ważną rolę w łagodzeniu objawów lęku u pacjentek, u których występują nasilone objawy.

Jednymi z takich narzędzi, polecanym dla kobiet w ciąży są treningi relaksacyjne i oddechowe. Mózg pracuje wtedy w stanie alfa, charakterystycznym dla pierwszej fazy snu – spowalnia, jest bardziej skupiony, a ciało odprężone. Treningi relaksacyjne uspokajają, niwelują stres i pomagają nie nakręcać się w rozpamiętywaniu nieprzyjemnych wydarzeń z przeszłości. Skupić się na “tu i teraz”. Wizualizacje i muzyka relaksacyjna to jedno z podstawowych narzędzi do pracy z kobietami w ciąży: tu przykładowe treningi relaksacyjneSzczególnie polecanymi ćwiczeniami w ostatnich tygodniach ciąży są także: Trening Autogenny Schultza oraz Progresywna relaksacja mięśni Jacobsona.

Zbawienną wręcz rolę pełni głęboki spokojny wdech – wydech. Jednym z ćwiczeń oddechowych znanych w jodze jest spokojny, głęboki oddech, najpierw lewą dziurką nosa, przy zatkanej prawej dziurce (10 wdechów i wydechów), po czym prawą dziurką nosa.

Dobrze wytrenowane oddychanie i samoregulacja będzie naszym wielkim sprzymierzeńcem podczas porodu.

Kiedy jednak trudno jest nam samym poradzić sobie z niepokojącymi stanami – można zawsze udać się do doświadczonego psychoterapeuty i porozmawiać o tym, co nas niepokoi. Nawet jeżeli miałaby to być jedna konsultacja, bo w czasie ciąży, jak i karmienia, psychoterapia głęboka nie jest dopuszczalna.

LINK: https://www.kobieta.pl/artykul/depresja-ciazowa-i-poporodowa-objawy-i-rady-jak-sobie-pomoc-okiem-ekpserta?fbclid=IwAR2hmKpmF5t65-Q9Y0Din9b60qBAOkRMOz804qUyGZT9DOE08-lf2c8Odgw

Koronawirus a seniorzy. Rodzice stanęli przed dylematem

GIS apeluje, aby w obliczu zagrożenia epidemią koronawirusa otoczyć seniorów specjalną troską. Podkreśla, że to właśnie oni są w grupie największego ryzyka. Seniorzy jednak różnie reagują na te zalecenia, a rodzice, których nie obejmuje zasiłek, nie wiedzą, co robić.

Iwona mieszka w Warszawie. Jeszcze przed pojawieniem się informacji o pierwszym przypadku koronawirusa w Polsce miała zamiar odwiedzić swoją rodzinę spod Łodzi. W szczególności chciała zobaczyć się z babcią. Chociaż dziewczyna dba o swoje zdrowie, stara się pracować zdalnie i dba o higienę, otrzymała telefon od babci z jasnym przekazem.

– Byłyśmy umówione na za dwa tygodnie, cieszyłam się na to spotkanie, chociaż w głowie miałam różne myśli. Kilka dni temu zadzwoniła do mnie i powiedziała jasno: “wnusiu, nie przyjeżdżaj” – wyjaśnia Iwona.

Choć na początku była zdezorientowana, babcia wytłumaczyła jej, że woli nie ryzykować. Starsza pani ma osłabioną odporność i woli dmuchać na zimne, więc spotkanie przełożyły “na spokojniejsze czasy”.

“Mam wyrzuty sumienia”

W podobnej sytuacji znalazła się Oktawia. Kobieta wraz ze swoim 3-letnim synkiem planowała imprezę rodzinną z okazji 91. urodzin dziadka. Niestety, senior będzie musiał zjeść kawałek tortu bez najbliższych. – Mój dziadek mieszka 200 km ode mnie, w małej miejscowości Lidzbark Welski. Bardzo chcieliśmy się zobaczyć, ale boimy się o jego zdrowie – tłumaczy Oktawia.

Rodzina zadecydowała, że powstrzyma się od wizyt u mężczyzny. Tak, by nie narażać jego odporności. – Kiedy wyjaśniałam mu to przez telefon, powiedział, że sam o tym myślał. Słyszałam w jego głosie, że było mu bardzo przykro, ale zdrowie najważniejsze. Zawsze może liczyć na nasze wsparcie. Dziadek twierdzi, że przeżył już jedno piekło, to i jakiegoś wirusa przeżyje, chociaż wiem, że był zawiedziony. A ja mam wyrzuty sumienia – mówi.

Psychoterapeuta Karolina Jarmołowicz apeluje, żeby w podobnych sytuacjach przede wszystkim zachować zdrowy rozsądek. – Pojawiła się trudność, z którą musimy sobie poradzić i poradzimy. Inspektorat podał oficjalne informacje i bardzo jasne zalecenia, których należy przestrzegać, żeby choroba się nie rozprzestrzeniała. Przede wszystkim trzeba być spokojnym i nie panikować – tłumaczy.

Jarmołowicz przekonuje, że uleganie panice to najgorsze, co możemy teraz zrobić. – Takie zachowania nikomu nie służą. Ani osobom, które są chore, ani zdrowym. Napięcie i stres obniżają naszą odporność, więc sami się bardziej narażamy – wyjaśnia.

“Zrezygnowałam tylko z sanatorium”

82-letnia Teresa Lipowska, chociaż jest w grupie największego ryzyka, apeluje o rozwagę. Bardziej przeraża ją panika społeczeństwa niż sam wirus. – Zachowuję sensowną ostrożność. Nie mam ostatnio zbyt wielu spotkań z większą ilością osób, dlatego nie musiałam niczego odwoływać – podkreśla w rozmowie z WP Kobieta.

Chociaż aktorka nie izoluje się od nikogo, to skorzystała z porady swojego lekarza. – Zrezygnowałam tylko z sanatorium. Poradzono mi, że w moim wieku może być to niebezpiecznie, ponieważ jest mnóstwo osób, które są kompletnie nieodpowiedzialne. Przyjeżdżają z Włoch czy Niemiec i nie zawsze mówią prawdę o swoim stanie zdrowia. Więc gdy mój lekarz zaproponował, żebym pojechała w innym terminie, to się nawet nie wahałam. I to jest jedyna rzecz, z której zrezygnowałam – mówi.

Lipowska uważa, że najlepszą obroną jest dostosowanie się do zaleceń Ministerstwa Zdrowia. – Uważam, że nie można panikować, ale bardzo przestrzegać tego, co mówią specjaliści. Czyli higiena w 100 proc., a nawet w 200 proc.. I należy ograniczyć spotkania. Lepiej też przejść dwa przystanki niż wsiadać do autobusu – radzi.

Aktorka podkreśla, że pomimo chęci wyręczania jej w obowiązkach przez rodzinę, nie chce dać się zwariować. – Ja normalnie wychodzę. Ostrzegają, żeby nie wchodzić do większych marketów, ale ja mam wkoło siebie pełno małych sklepików. Ludzie podobno oszaleli. Dzwoniła do mnie zaprzyjaźniona starsza pani i mówiła, że ludzie wykupują makarony, cukry, konserwy – relacjonuje.

– Moim zdaniem nie ma powodów do stwarzania aż takiej paniki. Dzisiaj słyszałam taką mądrą wypowiedź, że sklepy będą na pewno otwarte, dlatego nie widzę sensu w kupowaniu tony makaronów. Na pewno będziemy karmieni – uspokaja aktorka. – Przestrzeganie higieny i unikanie osób, które kaszlą, to podstawa, ale trzeba pamiętać, że ludzie są też przeziębieni, nie zawsze musi być to koronawirus – zauważa.

Co z dziećmi?

Katarzyna jest wdzięczna swoim rodzicom, że podobnie jak Teresa Lipowska, nie dali się zwariować. – Moi rodzice są już starsi. Są w wieku 60 plus, więc jak czytam, co się dzieje, to zwyczajnie się o nich martwię, chociaż wiem, że oni tak tego nie odbierają – wyjaśnia.

Kobieta stanęła przed trudnym wyborem. Jej dzieci są już nastolatkami, więc nie przysługuje jej zasiłek na dodatkowe 14 dni zwolnienia, jednak jest samotną matką i nie wie, jak sobie z tym poradzić. – Zwyczajnie nie wiem, jak to rozegrać. Nie chcę podrzucać dzieci do dziadków, bo nie chcę narażać ich zdrowia, ale z drugiej strony czuję, że nie mam wyboru – tłumaczy.

43-latka szuka rozwiązania sytuacji. – Już nawet myślałam o tym, żeby podrzucać rodzicom zakupy, żeby nie musieli wychodzić, ale moje dzieci to żywe srebro, nie usiedzą tyle w domu – żali się kobieta.

Chociaż wie, że jej rodzice cieszą się dobrym zdrowiem i chcą jej pomóc w tej trudnej sytuacji, to nadal stoi przed dylematem. – Nie chcę być w pracy z myślą, że naraziłam swoich rodziców, ale nie chcę też zostawiać dzieci samych, naprawdę nie wiem, co robić – mówi.

Chrońmy naszych seniorów

Karolina Jarmołowicz podkreśla, że w takich sytuacjach nie powinniśmy kierować się paniką, bo tak naprawdę decyzję powierzenia opieki nad dziećmi podejmujemy każdego dnia. – Tu znowu wszystko sprowadza się do tego zdrowego rozsądku. Nie trzeba do tego koronawirusa. Myślę, że rodzice nieraz podejmowali decyzję, czy dziecko z bólem gardła lub katarem powinno iść do szkoły, czy do dziadków. Trzymając się faktów, nigdzie nie jest powiedziane, żeby nie wychodzić z domów w ogóle. Szkoły są zamknięte nie dlatego, że tam “lata wirus w powietrzu”, którym można się zarazić, tylko żeby uniknąć rozprzestrzeniania się wirusa – mówi.

Główny Inspektorat Sanitarny także prosi o zachowanie racjonalnego myślenia. Apeluje również o opiekę nad seniorami. “Najbardziej narażone na rozwinięcie ciężkiej postaci choroby i zgon są osoby starsze, z obniżoną odpornością, którym towarzyszą inne choroby, w szczególności przewlekłe. Prosimy o otoczenie szczególną opieką osób starszych i innych osób o obniżonej odporności. W szczególności chodzi o pomoc w codziennych czynnościach, takich jak zakupy, zaopatrzenie w leki, załatwianie spraw urzędowych, a także po prostu rozmowę” – czytamy.

Choć wielu rodziców zastanawia się, czy powierzyć dziadkom opiekę nad dziećmi, szef resortu zdrowia Łukasz Szumowski stawia sprawę jasno – sprzeciwia się takiemu rozwiązaniu.

“Dlatego są te zasiłki dla rodziców, by jeden rodzic zajmował się dziećmi. Dopóki nie będziemy wiedzieli po tych 14-dniach, czy nasze dzieci są zdrowe, starajmy się, aby dzieci nie miały tak bliskich kontaktów z osobami starszymi. W polskim społeczeństwie jest kulturowo przyjęte, że dziadkowie są blisko wnuków, ale tutaj jest ta szczególna sytuacja. Powinniśmy sobie te zachowania kulturowe przewartościować. Chrońmy nasze babcie, dziadków, seniorów przed tym ryzykiem” – mówił podczas jednej z konferencji dotyczących koronowirusa.

 LINK: https://kobieta.wp.pl/koronawirus-a-seniorzy-rodzice-staneli-przed-dylematem-6488153763743361a?fbclid=IwAR1DEiNvkPSjZcX_a489RvAN9MQlf9eJSjs83evcOESEaCz7Fmq-9UDpBQE

Ćwiczenia i zabawy relaksujące dla dzieci: to genialny sposób na wyciszenie dla całej rodziny [OKIEM EKSPERTA]

26.03.2020

KAROLINA JARMOŁOWICZ – PSYCHOTERAPEUTA, SOCJOLOG, OŚRODEK CENTRUM

Dzieci podobnie jak my nie radzą sobie z różnymi emocjami, dlatego rolą rodziców jest stworzenie okazji do tego, żeby pozbyć się takiego bagażu. Nasze zaprzyjaźnione psychoterapeutki – Karolina Jarmołowicz i Magdalena Stefańska z Ośrodka CENTRUM przygotowały propozycje ćwiczeń relaksujących dla dzieci. To wspaniały sposób na zabawę dla całej rodziny.

W tym wyjątkowym i dość trudnym dla nas czasie, ważne jest, aby zadbać o sferę emocjonalną dziecka. Oczywiście obowiązkiem rodziców jest wspierać dzieci, wyjaśniać im to, co dzieje się na świecie i redukować pojawiające się napięcie. Te ćwiczenia jednak nie tylko dla niego będą pomocne, ale także cała atmosfera w domu gdzie są małe dzieci będzie przyjemniejsza także dla nas. Dzieciaki mogą czuć się zdezorientowane, przytłoczone i zagubione w nadmiarze informacji. Ważne, aby wyposażać siebie i dzieci w narzędzia konstruktywnego radzenia sobie w różnych sytuacjach. Także takiej jak teraz. Dziecko, tak jak dotychczas, powinno mieć zapewnioną względną stałość, określony rytm dnia i zasady, które pozwolą mu poczuć się bezpiecznie w czasie zmieniającej się sytuacji.

Każde dziecko jest troszkę inne więc potrzebuje różnych form wsparcia. Rodzice maja prawo nie widzieć, ale w przeciwieństwie do dzieci, mają duży wachlarz możliwości i miejsc z jakich mogą się dowiedzieć. I do tego zachęcamy!

Proponuję kilka ćwiczeń relaksacyjnych wraz z instrukcją, dedykowanych małym dzieciom i polecanych przez nauczycieli i pedagogów. Prosimy malucha, aby stanął lub usiadł wygodnie, tak, aby miał wystarczająco dużo miejsca, a następnie instruujemy go, co ma robić. Możemy także ćwiczenie wykonywać z nim. Ćwiczenie można powtarzać kilka razy.

Zabawa dla dzieci: “W krainie masażyków”

Dla tych najmłodszych dzieci atrakcyjną formą relaksacji mogą być masażyki. To rodzaj zabawy polegającej na mówieniu wierszyka i dobieraniu do niego aktywności ruchowej takiej jak różne rodzaje głaskania, czy przytulania.

Poniżej kilka przykładów takich zabaw:

  • List do babci (oprac. M. Bogdanowicz)

Dziecko siedzi zwrócone do nas plecami, masujemy jego plecy – „wygładzamy papier listowy” 

Kochana babciu. (piszemy palcem na plecach dziecka)

KROPKA. (z wyczuciem naciskamy plecy w jednym miejscu)

Piszę Ci, że (kontynuujemy pisanie)

Mamy w domu kotka.

KROPKA. (znów stawiamy kropkę)

Kotek chodzi, (kroczymy palcami)

kotek skacze, („skaczemy”, opierając dłoń na przemian na przegubie i na palcach)

kotek drapie, (delikatnie drapiemy dziecko po plecach)

kotek chrapie. (opieramy na nich głowę i udajemy chrapanie)

Składamy list, (krzyżujemy ręce dziecka)

naklejamy znaczek (dotykamy jego czoła wewnętrzną stroną dłoni)

i zanosimy na pocztę. (bierzemy dziecko na ręce i spacerujemy z nim)

  • Dzik (J. Brzechwa, oprac. M. Bogdanowicz)

Dzik jest dziki, dzik jest zły. (dziecko zwrócone do nas plecami; z wyczuciem stukamy w jego plecy opuszkami złączonych palców obu dłoni)

Dzik ma bardzo ostre kły. (stukamy palcami wskazującymi, naśladując kłucie)

Kto spotyka w lesie dzika, (powoli kroczymy palcami)

ten na drzewo szybko zmyka (przebiegamy opuszkami palców obu dłoni wzdłuż kręgosłupa, od dolnej części pleców ku górnej, zatrzymujemy się na czubku głowy). 

  • Tu płynie rzeczka (za: M. Bogdanowicz, D. Okrzesik) 

Tu płynie rzeczka, (dziecko leży na brzuchu; rysujemy palcami wzdłuż kręgosłupa linięfalistą)

tędy przeszła pani na szpileczkach. (spacerujemy po plecach dziecka palcami wskazującymi obu rąk)

Tu stąpały słonie (powoli kroczymy wewnętrzną stroną dłoni)

i biegły konie. (szybko z wyczuciem stukamy dłońmi zwiniętymi w pięści)

Wtem przemknęła szczypaweczka, (delikatnie poszczypujemy kark i szyję dziecka, aż zareaguje ono śmiechem)

zaświeciły dwa słoneczka, (powoli obiema dłońmi masujemy plecy dziecka ruchami okrężnymi)

spadł drobniutki deszczyk. (leciutko stukamy opuszkami palców w plecy – na dole)

Czy Cię przeszedł dreszczyk? (niespodziewani, delikatnie szczypiemy je w kark). 

LINK: https://www.kobieta.pl/galeria/cwiczenia-i-zabawy-relaksujace-dla-dzieci-to-genialny-sposob-na-wyciszenie-dla-calej-rodziny-okiem-eksperta/cwiczenia-i-zabawy-relaksujace-dla-dzieci-genialny-sposob-na-wyciszenie-dla-calej-rodziny-okiem-eksperta-4

“Uderzenie czy szarpnięcie to dla dziecka upokorzenie i niczego nie uczy poza pokazaniem władzy rodzicielskiej” [OKIEM EKSPERTA]

30.01.2020

KAROLINA JARMOŁOWICZ – PSYCHOTERAPEUTA, SOCJOLOG, OŚRODEK CENTRUM

“Pasterz serca dziecka” to jedna z kilku książek dostępnych na polskim rynku wydawniczym namawiającą rodziców do popełnienia przestępstwa w postaci naruszenia nietykalności i stosowania przemocy wobec swojego dziecka. Ta książka to także przykład namawiania do wyrządzania krzywdy, a skutki tej przemocy będą krzywdą niesioną przez dziecko nawet przez całe życie. To nie tylko przestępstwo i łamanie ustawy o przeciwdziałaniu przemocy, ale wydaje się to także niezwykle odległe od zasad chrześcijańskich do jakich rzekomo się odwołuje autor książki.

Klaps to przemoc

Agresja słowna i fizyczna w jakiejkolwiek formie nie stanowi o naszej sile, a bezsilności i oznaką tylko tego, że nie potrafimy wyjaśnić czegoś drugiej osobie. Jest dowodem naszej słabości i nieudolności oraz braku kompetencji jako rodzica. Bo przecież w konfrontacji z innymi ludźmi potrafimy znieść dużo więcej i nie szarpiemy ich i nie bijemy w sytuacji jak nie robią czegoś czego oczekujemy.

Uderzenie czy nawet szarpnięcie dla dziecka to upokorzenie i nie uczy niczego więcej poza demonstracją siły i władzy rodzicielskiej. Z czasem potrafi budzić tylko gniew i wzmacnia niechęć do rodzica. Przemoc daje wyłącznie fałszywy komunikat i zaburza niezachwianą pewność bycia bezwarunkowo kochanym. A tylko i wyłącznie BEZWARUNKOWA MIŁOŚĆ pozwala, aby nasze dziecko zdrowo się rozwijało. W miłości bezwarunkowej nie chodzi o pozwalanie na wszystko, ale wytrwałe okazywanie zrozumienia, szacunku i cierpliwości dziecku.

Doświadczanie przemocy fizycznej i psychicznej od osoby, przy której powinno czuć się najbezpieczniej, tworzy ogromną ambiwalencję w dziecku i zaburza prawidłowy rozwój emocjonalny i psychologiczny. Może prowadzić do zaburzeń osobowości. Z jednej strony kochany rodzic a z drugiej – kat, znęcający się i rozładowujący swoje napięcie. Ten dysonans powoduje u rozwijającego się dziecka brak wiary we własne siły, nieufność, zagubienie i lęki. W dorosłym życiu osoby doznające przemocy mają trudności właściwie we wszystkich rodzajach relacji, a sposób postrzegania siebie wpływa na ich częste stany depresyjne i lękowe. Kary cielesne to przemoc fizyczna. Nie wolno tego robić, tak jak nie wolno bić współmałżonka czy obcą osobę. Dziecko z czasem traktuje przemoc jako normalny odruch wyładowania emocji i przenosi takie zachowanie także na innych. Konsekwencje kar cielesnych są dla każdego dziecka inne, jednak stosowanie takich kar będzie pokutowało nawet w życiu dorosłym.

Nasze emocje to ”nasz problem”, który nie może nas przerosnąć. Nikt nie ma prawa bić nikogo tylko dlatego, że nie radzi sobie ze swoimi emocjami. Niezależnie z czego one wynikają.

Zgodnie z prawem – władza rodzicielska obejmuje w szczególności: obowiązek i prawo do wykonywania pieczy nad osobą i majątkiem dziecka, wychowywanie dziecka, kierowanie dzieckiem, obowiązek troszczenia się o fizyczny i duchowy rozwój dziecka, przygotowywanie dziecka do życia w społeczeństwie odpowiednio do jego uzdolnień. Obowiązkiem dorosłych jest zapewnienie bezpieczeństwa dziecku i podejmowanie działań, które do tego zmierzają. Kary cielesne są dokładnym przeciwieństwem tego założenia.

Art.96(1) kriop: „Osobom wykonującym władzę rodzicielską oraz sprawującym opiekę lub pieczę nad małoletnim zakazuje się stosowania kar cielesnych”. Takie rozwiązanie jest bardzo istotne ze względu na niemożność powoływania się przez sąd na okoliczność wyłączającą bezprawność czynu. To zmiana w 2010 r. dokonana w kodeksie rodzinnym i opiekuńczym została wprowadzona ustawą o przeciwdziałaniu przemocy w rodzinie.

Przemoc w perspektywie prawnej
Z perspektywy prawnej przemoc jest przestępstwem – Artykuł 207 kodeksu karnego.
§ 1. Kto znęca się fizycznie lub psychicznie nad osobą najbliższą lub nad inną osobą pozostającą w stałym lub przemijającym stosunku zależności od sprawcy albo nad małoletnim lub osobą nieporadną ze względu na jej stan psychiczny lub fizyczny, podlega karze pozbawienia wolności od 3 miesięcy do lat 5
§ 2. Jeżeli czyn określony w § 1 połączony jest ze stosowaniem szczególnego okrucieństwa, sprawca podlega karze pozbawienia wolności od roku do lat 10.
§ 3. Jeżeli następstwem czynu określonego w § 1 lub 2 jest targnięcie się pokrzywdzonego na własne życie, sprawca
podlega karze pozbawienia wolności od lat 2 do 12.

Opisane w książce “Pasterz serca dziecka” porady, są nie tylko pozbawione serca, ale wydają się nosić znamiona sadystycznych rytuałów, w jakich rodzic może rozładować swoje napięcie. Ta książka to podrzeganie do czynienia przestępstwa i niszczenia osobowości naszych dzieci. Bicie nie jest metodą wychowawczą, jest jedynie wyładowaniem emocji rodzica. Klapsem nie wychowujemy dziecka. Wychowanie to wyjaśnianie młodemu człowiekowi, dlaczego postąpił źle. Dając mu szansę, aby zrozumiał sytuację i w przyszłości wiedział, jak będzie lepiej, aby postępował. Przemoc oznajmia dziecku jedynie tyle, że ma się bać. Kary cielesne to sposób na wychowanie zalęknionych i niepewnych siebie dorosłych, którzy nie będą potrafili trzymać swoich ani cudzych granic. Przemocą uczymy braku szacunku, bo pokazujemy, że jak ktoś czegoś chce to ma prawo druga osobę zastraszyć i do tego siłą zmusić. To niszczenie osobowości i charakteru naszego dziecka i odbieranie mu szansy na szczęśliwe życie.

Stosowanie kar cielesnych to naruszające godność, nietykalność cielesną i wolność, w tym seksualną, powodujące szkody na ich zdrowiu fizycznym lub psychicznym, a także wywołujące cierpienia i krzywdy moralne u osób dotkniętych takim działaniem. Bądźmy prawdziwymi rodzicami dla naszych dzieci.

Słowa Chrystusa wg. Ew. Mateusza: „Kto zaś zgorszy jednego z tych małych, którzy wierzą we mnie, lepiej będzie dla niego, aby mu zawieszono u szyi kamień młyński i utopiono go w głębi morza” ( Ew. Mateusza 18:6).

“Starajmy się, poprzez modlitwę i działania, stawać się ludźmi, którzy wygnali przemoc ze swego serca, słów i gestów oraz budować wspólnoty bez przemocy, które troszczą się o wspólny dom” – Papież Franciszek w orędziu na 50 Światowy Dzień Pokoju.

“Przemoc jest złem, które zagraża człowiekowi i jego poczuciu moralności, godzi w wizję sprawiedliwości, rozprzestrzenia nienawiść między ludźmi, prowokuje ludzi do złych czynów” (Jan Paweł II, Encyklika Sollicitudo Rei Socialis, oprac. J. Majka, Wrocław 1994, s. 6–7. )

LINK: https://www.kobieta.pl/artykul/uderzenie-czy-szarpniecie-to-dla-dziecka-upokorzenie-i-niczego-nie-uczy-poza-pokazaniem-wladzy-rodzicielskiej?fbclid=IwAR2l3jV5Tsi0OhFCZ1xo593eo1R02dxdksuQZErnaiWvvzs4oFqKA42TZCA