Rozwód dla kobiety nie musi oznaczać końca, ale może być pięknym początkiem [OKIEM EKSPERTA]

12.11.2018

KAROLINA JARMOŁOWICZ – PSYCHOTERAPEUTA, SOCJOLOG, OŚRODEK CENTRUM

Rozwód jest dla każdej kobiety bardzo trudnym przeżyciem i musi minąć trochę czasu, zanim przeżyjemy tę żałobę. Czy rozwód jest rzeczywiście czymś najgorszym, co może nas spotkać? Wcale nie – to może być piękny początek. Wystarczy na to spojrzeć z innej strony.

Czy rozwód jest rzeczywiście czymś najgorszym?

Kiedy słyszymy, że rozwód to ostateczność, trudno podjąć decyzję. Dla nas kobiet wizja samotnego życia straszy bardziej. Wychowane byłyśmy w duchu tego, że to my powinnyśmy walczyć o mężczyznę, podtrzymywać żar w związku i pilnować ogniska domowego. Decyzja o odejściu może zostawiać nas w poczuciu porażki w wielu rolach. Dlatego większa część kobiet niż mężczyzn, przyzwala na złe traktowanie i „przymyka oczy” na zdrady czy agresywne zachowania partnera.

Mężczyźni i kobiety różnią się pod względem procesu decyzyjnego. Mężczyźni płaczą post factum, dopiero kiedy „kurz opadnie” zaczynają widzieć co utracili. Dla kobiety sam proces decyzyjny jest dużo dłuższy, więc ból ifrustracja towarzysząca myśli o rozstaniu, rozciągnięta jest w czasie. Zaczynamy chorować, tracić włosy, psuje nam się cera, słabną paznokcie, pojawiają się alergie, problemy z drogami moczowymi lub jajnikami – napięcie obecne jest w całym ciele. Czasem rozwód pozwala kobietom rozkwitnąć, bo po miesiącach, a czasem latach, pełnych tłumionego lęku, złości, żalu, smutku i frustracji, przychodzi ulga. Decyzja często – pomimo, że bolesna, bywa wybawieniem i początkiem nowego rozdziału w życiu. Zazwyczaj, kiedy kobieta ostatecznie podejmie decyzję to bardzo trzeźwo ocenia sytuację i układa konkretny plan działania, przez co szybciej potrafi stanąć na nogi. Zwykle też jest tak, że rodzina i przyjaciele bardziej współczują nam, że zostałyśmy same i pomagają w codziennych obowiązkach. Tym bardziej jak są dzieci. Faceci bowiem zwykle są w lepszej sytuacji finansowej.

Jak otrząsnąć się po rozwodzie?

Po rozwodzie potrzebny jest rok, aby powoli wrócić do równowagi emocjonalnej. Wszystko musimy przejść same ten pierwszy raz – każde święta i urodziny, rocznice i walentynki. Powoli znika niepokój, a złość zamienia się w smutek, by ostatecznie rozmyć się w świetle nowego życia. Tak przeżywamy każdą żałobę, bo przecież w jakimś stopniu chowamy nie tylko to, co było, ale tracimy też szansę i nadzieję na realizacje tego o czym marzyłyśmy z tą konkretną osobą. Czasem to nawet bardziej bolesne… To jak lokata w banku, latami odkładane pieniądze i nagle informacja, że zwrotu nie będzie. Niełatwo się z tym szybko pogodzić i gramy – trochę jak w kasynie, dalej i dalej, tracąc kolejne lata i energię… Czy tak trzeba? Nie.

To prawda, że kobieta po rozwodzie często czuje się mało atrakcyjna. Ale zaczyna dbać o siebie bardziej niż w związku, co de facto przekłada się z czasem na jej lepsze samopoczucie i wyższą samoocenę. Zaczynając nowe życie stawiamy mocno na rozwój osobisty, aby uniknąć starych błędów i poczuć się dobrze sama ze sobą. To dużo lepsza wizja niż samotne czekanie na śmierć.

Badania pokazują, że około 5 lat po rozwodzie kobieta jest zwykle gotowa na nowy związek bez obciążenia przeszłością. Zwykle udaje się nam w tym czasie rozwinąć zawodowo, lepiej się odżywiać, odnaleźć nowe hobby, być lepszą matką i prowadzić bardziej bujne życie towarzyskie.

Ta trudna decyzja, której towarzyszy często dużo rozpaczy, jednocześnie stwarza ogromną szansę na rozwinięcie skrzydeł i stawienie czoła temu, na co nie miałyśmy czasu i energii. Dotychczas tracąc ją na walkę o lepsze życie z partnerem.

To naturalne, że boimy się zmian. Z lękiem natomiast można radzić sobie w bardzo szybki sposób: kiedy lęk puka do drzwi, otwiera mu odwaga i boom! Lęku już nie ma! Jeżeli więc wszelkie podejmowane próby ratowania małżeństwa zawiodły to sprawdźmy czego się tak naprawdę boimy. Samotności? Może się okazać, że w małżeństwie ta samotność towarzyszy nam od dawna, a oszukiwanie siebie, że kolejny rok coś zmieni – czyni nasze życie dużo gorszym niż gdybyśmy się rozstały, dając sobie szansę na „inaczej”.

W natłoku myśli warto odbyć ze sobą szczerą rozmowę i odpowiedzieć na pytania: Czego ja oczekuję od przyszłego życia? Jak chcę, aby ono wyglądało za 5 lat? Czego potrzebowałabym od partnera? Czy jest realne, aby mi to dał? Czy ja jestem wstanie pogodzić się z tym jaki on jest? Czy ja naprawdę chce być przy takim mężczyźnie przez kolejne 10 czy 20 lat?

A potem wykonać bolesny krok weryfikacji rzeczywistości i zacząć powolutku budować to, czego tak naprawdę pragniemy. Czasem odejście to wielka szansa na spełnienie marzeń i pragnień jakie mamy. To, że są one nierealne z daną osobą, to nie znaczy, ze w ogóle z nikim. No bo jeżeli nie teraz, to kiedy?

LINK: https://www.kobieta.pl/artykul/rozwod-dla-kobiety-nie-musi-oznaczac-konca-ale-moze-byc-pieknym-poczatkiem-okiem-eksperta?fbclid=IwAR1UTkoEuYEy85gkQvePwVugdRY6skZkD2J5mw9hzl55FQz7JKB88QiryXY