FOBU dotyka nas coraz częściej. Na czym polega i czego tak naprawdę się boimy? [OKIEM EKSPERTA]
18.09.2019
KAROLINA JARMOŁOWICZ – PSYCHOTERAPEUTA, SOCJOLOG, OŚRODEK CENTRUM
Z jednej strony mówi się o tym, że dzisiejsze czasy sprzyjają singlom. Z drugiej jednak strony raczej większość z nas jest w związku albo robi wiele, by w nim być. W porównaniu do zamierzchłych czasów „bez internetu”, teraz mamy wiele dostępnych sposobów dróg na poszukiwanie „tego jedynego”. Dlaczego więc tak popularne stało się FOBU?
FOBU: co to właściwie jest?
Szacuje się, że na FOBU (Fear Of Breaking Up), czyli strach przed zakończeniem relacji, cierpi coraz więcej młodych osób, które znacznie gorzej niż wcześniejsze pokolenia radzą sobie z trudnościami w życiu codziennym. Także tymi w relacjach. Pomimo więc, że możemy łatwo poznać kogoś w sieci i bardzo łatwo teraz jest być w kontakcie codziennym z kimś, nawet z drugiego końca globu, myśl o tym, że zostaniemy sami bywa paraliżująca dla niejednej z osób.
Po kilku tygodniach znajomości, przynajmniej na poziomie rozumu, wiesz, że partner Ci nie pasuje, a jednak nie kończysz tej relacji. Dlaczego? Z jednej strony wiesz, że ta osoba nie sprawia, że jesteś szczęśliwsza, bo np. stale się kłócicie, sprzeczacie, a nawet milczycie godzinami czy dniami, niestety jednak nie potrafisz tego zakończyć. Możliwe, że właśnie FOBU dotyczy Ciebie.
Dlaczego nie potrafimy wyzwolić się z nieszczęśliwych związków?
Jak podają badania przeprowadzone przez dr Elizabeth Lombardo, psycholog z Southwestern Medical Center w Texasie, wiele osób w przedziale wiekowym 20-30 lat cierpi z powodu nieszczęśliwych związków, z których nie potrafią się wyzwolić. W wynikach czytamy, że duża część młodych ludzi pozostaje w kontakcie z osobą, pomimo, że nie jest tą relacja usatysfakcjonowana, a nawet i bywa, że jest ona źródłem jej cierpienia. To zwykle właśnie za sprawą lęku przed samotnością i przeświadczenia, że już nikt później nas nie pokocha.
U podstaw tych obaw leży przeświadczenie, że sami sobie nie poradzimy i tylko druga osoba może dać nam poczucie bezpieczeństwa i szczęście. Z podobnego powodu m.in. coraz więcej ludzi cierpi na zaburzenia lękowe. Niskie poczucie swojej wartości i sprawczości, staje się często powodem tkwienia w niesatysfakcjonującej relacji, przez którą nie tylko tracimy miesiące i lata, ale i przekreślamy możliwość stworzenia czegoś naprawdę wartościowego. Bycia z kimś kto nas docenia, szanuje i po prostu do nas pasuje. W autentycznym, a nie pozornym kontakcie.
Im dłużej trwamy tym bardziej przyzwyczajamy się do nieprzyjaznej codzienności, ale te rytuały (nawet jeżeli nieprzyjemne) mogą dawać – przewrotnie, złudne wyobrażenie, że bez nich sobie nie poradzimy, a nasze życie w pojedynkę będzie niewartościowe i smutne.
Bywają także osoby (częściej kobiety), które potrzebują nieustannej uwagi i uzależniają się od partnera, trwając w toksycznej dla obu stron relacji.
Taki związek niestety potrafi wyniszczać i wpływać bardzo negatywnie, zarówno na stan psychiczny, jak i fizyczny tkwiących w niej osób. To jakby forma masochizmu i znęcania się nad sobą. Dlaczego więc sobie to robimy?
Często wynika to z niesamodzielności, czego źródło (u dzisiejszych młodych osób) często upatrywać możemy, przewrotnie, w dość dobrym dzieciństwie i np. nadopiekuńczej matce czy babci, która opiekowała się nami w dzieciństwie. Stawienie czoła jakimś trudnościom, uczy młodą osobę lepszego radzenia sobie z tym czego nie ma i także z potencjalnym rozstaniem. Trudności i pewne frustracje (oczywiście nie chodzi tu o traumy) są niezbędne do odpowiedniego rozwoju umysłowego i emocjonalnego każdego człowieka.
FOBU: Jak sobie z tym poradzić?
Przede wszystkim warto zastanowić się, jakie się ma potrzeby i co samemu ma się do dania drugiej osobie. Wejście autentycznie w relacje polega na tym, że jesteśmy otwarci na siebie i autentyczni. Tylko szczera jasna komunikacja pozwala na ocenę tego czy pasujemy do siebie.
A jeżeli nie pasujemy i pomimo rozmów nic się nie zmienia, to może warto rozważyć czy tracenie swojej dorosłej energii na „wytrzymywanie” w relacji ma sens? Jeżeli „na głowę” wiemy, że nie, a na poziomie emocjonalnym trudno jest nam zrezygnować – warto udać się na konsultację do psychoterapeuty. Wspólnie ze specjalistą można przyjrzeć się temu jakie nasze mechanizmy wewnętrzne odpowiedzialne są za to niekorzystne dla nas działanie i popracować nad nimi. Tak, abyśmy odważniej mogli iść przez swoje życie i niezależnie od zachowań i decyzji innych. Warto być „po swojej stronie” i działać na swoją korzyść. Mamy przecież jedno życie.