Jak przetrwać covidowe lęki: „Niech COVID-szał stanie się dla nas okazją do robienia tego co nam służy, a nie niszczy” [OKIEM EKSPERTA]
24.10.2020
K. LEA JARMOŁOWICZ-TURCZYNOWICZ, PSYCHOTERAPEUTA, SOCJOLOG, SZEFOWA OŚRODKA CENTRUM
Covidowe lęki i jesienna chandra nie są naszymi sprzymierzeńcami. Jak im się nie dać? Z odpowiedzią spieszy nasz ekspert, psychoterapeutka K. Lea Jarmołowicz z Ośrodka CENTRUM: „Powinniśmy zdać sobie sprawę, że obecny w nas lęk jest potęgowany przede wszystkim przez brak poczucia kontroli i staramy się ją odzyskać często działając irracjonalnie. Przekierujmy więc nasza uwagę na to co wartościowe i budujące.” Trudno się z tym nie zgodzić.
Jesień powitała nas nową falą zachorowań na COVID. Pomimo, że mierzymy się z wirusem już kilka miesięcy rozprzestrzenianie się go to wciąż nowa dla nas sytuacja. Jest więc naturalne, że towarzyszy jej dużo lęku. Z jednej strony mamy świadomość już tego, jak można się nim zarazić i w jaki sposób można temu zapobiegać, jednak niepokój związany z niewiedzą o tym, co jeszcze się wydarzy stale nam towarzyszy. Kiedy szaro-buro za oknem, oferta kulturalna na mieście mocno okrojona, gastronomia właśnie się zamknęła, a do tego dochodzi jeszcze chandra jesienna i przeziębienia…
Dla wielu samotnych osób jesień i zima w tym roku będzie jeszcze bardziej smutna niż zwykle. Wielu z nas także dotknął COVID finansowo, co nie rokuje zbyt dobrze na święta. Nie mówiąc już o tym, że odwiedzanie naszych rodzin czy starszych chorujących dziadków – w ogóle nie będzie możliwe. Co wiec robić? Na pewno nie tak, jak wiele osób bagatelizując jego istnienie lub nadmiarowo strasząc się.
Nasz umysł jest tak właśnie skonstruowany, aby się lękać, ponieważ uczymy się właśnie dzięki koncentracji na tym co trudne. Dzięki temu lękowi, zbieramy i przyswajamy różne informacje, a w naszych umysłach rodzą się nowe pomysły i rozwiązania na nie. Aby jednak ta umiejętność była naszym sprzymierzeńcem, a nie wrogiem – powinniśmy dostarczać mózgowi tylko wartościowych informacji. Tak, aby był w stanie je przetworzyć i wyciągnąć racjonalne wnioski.
Żyjemy w społeczeństwie, bez którego nie damy sobie rady, więc współpraca wszystkich w tym temacie jest konieczna, by żyło nam się wszystkim lepiej. Stosowanie się do zaleceń oficjalnych jest więc niezbędne, aby wirus nie rozprzestrzeniał się zbyt szybko i każdy chorujący miał szansę uzyskać adekwatną pomoc. Nie tylko w zakresie wirusa, ale także innych chorób. Współpraca i szacunek do siebie nawzajem to podstawa tego, aby przetrwał nasz świat, kraj, jak i każda relacja. Kłótnie, manipulacje, spekulacje czy łamanie ustalonych norm nie jest tym co sprawi, że będzie nam się żyło lepiej. A co sprawi?
Zatrzymajmy się chwilę nad tym co czujemy my i nasi bliscy. Niech te jesienne zimne wieczory będą okazją do spędzenia wolnego czasu na rozmowie, a nie tylko przy kolejnym serialu. Wróćmy np. do celebracji wspólnych posiłków, pytając wtedy nasze dzieci jak one się czują i co myślą, czy mają jakieś obawy. Zadzwońmy do babci, mamy, ciotki lub kuzynki. Posłuchajmy wspólnie muzyki, przytulajmy się częściej, wspierajmy się ciepłymi pocałunkami. Niech i tak trudna codzienność będzie okazją do okazywania sobie większej czułości zamiast kłótni. Bądźmy dla siebie bardziej wyrozumiali, nie starając się wytykać sobie błędów, a doceniając za to co dobrego – nawet drobnego zrobiliśmy.
Doceniajmy także siebie samych za to, że dajemy radę. Zamiast zaczynać dzień od pośpiechu – zatrzymajmy się przed lustrem w łazience i każdego dnia wymieńmy trzy rzeczy, za które możemy być wdzięczni sobie, bliskim i Światu. Tak kierowana energia będzie budowała w nas nie tylko lepszy nastrój, ale przekładała się na wzmocnienie naszej odporności psychicznej, a co za tym idzie fizycznej. A to teraz szczególnie ważne.
Niech COVID-szał stanie się dla nas okazją do robienia tego co nam służy, a nie niszczy. Powinniśmy zdać sobie sprawę, że obecny w nas lęk jest potęgowany przede wszystkim przez brak poczucia kontroli i staramy się ją odzyskać często działając irracjonalnie. Impulsywne zachowania i niedostosowywanie się do ogólnych zaleceń lub odwrotnie – potęgowanie strachu wśród rodziny i znajomych jest gorsze niż sam wirus. Przekierujmy więc nasza uwagę na to co wartościowe i budujące.
Nasi bliscy to też wspaniała energia z jakiej możemy czerpać. Może dla niektórych będzie to czas na wybaczenie tego co od dawna było kością niezgody? Może niektóre relacje warto zacząć budować zupełnie od nowa? Tak by czas leczył, a nie kaleczył. Zamiast więc wchodzić na fejsa w deszczowy wieczór zadzwonimy do kogoś bliskiego z dawnych lat i zapytamy: Cześć, pomyślałam o Tobie. Jak Twój dzień?, a może dziś właśnie spróbujemy jeszcze raz napisać do kogoś z kim się pokłóciliśmy dawno z pytaniem: A może dziś już czas abyśmy zakopali topór wojenny i spróbowali od nowa?
Każdy dzień jest dobry na to, by wprowadzić do życia więcej ciepła, troski i bliskości. Nawet jeżeli to będzie tylko na chwilę. Przecież życie składa się właśnie z morza wielu chwil 🙂
I tego Wam życzymy!