Przemoc ekonomiczna wobec kobiet. „Jak rozpoznać, że jestem ofiarą przemocy ekonomicznej w związku?” [OKIEM EKSPERTA]

05.03.2021

K. LEA JARMOŁOWICZ-TURCZYNOWICZ, PSYCHOTERAPEUTA, SOCJOLOG, SZEFOWA OŚRODKA CENTRUM

Ostatnio coraz częściej mówimy o przemocy ekonomicznej wobec kobiet. Również nasze Czytelniczki pisały do nas, żebyśmy poruszyły to zagadnienie w naszym serwisie. Dlatego poprosiłyśmy naszą ekspertkę, psychoterapeutkę Karolinę Jarmołowicz-Turczynowicz z Ośrodka CENTRUM, żeby dokładnie wyjaśniła nam, jak wygląda przemoc ekonomiczna wobec kobiet w Polsce i jak ją rozpoznać w związku.

Kiedy mówimy o przemocy ekonomicznej wobec kobiet, trudno pominąć patriarchalne przekonania ukształtowane przez wieki, a w Polsce wciąż mocno celebrowane, że to mężczyzna powinien zarządzać pieniędzmi. Jeżeli to jedna osoba zarządza, to druga się temu podporządkowuje, a z takiego układu właśnie najbliżej do przemocy ekonomicznej.

Z taką formą przemocy mamy zazwyczaj do czynienia, gdy jej sprawca – ów zarządzający, używa argumentu pieniędzy, do zaspokojenia swojej potrzeby władzy i kontroli. Nierzadko także do rozładowywania napięcia poprzez ograniczanie finansowe i upokarzanie jej.

Do najczęstszych form przemocy ekonomicznej zalicza się: uniemożliwianie dostępu do wspólnego majątku np. konta, gdzie gromadzone są wspólne środki, wydzielanie i kontrolowanie wydatków, spieniężanie majątku bez konsultacji z partnerką; uzależnianie przekazania pieniędzy na utrzymanie domu od spełnienia jakiś warunków albo (bez konsultacji), zaciąganie kredytów i innych zobowiązań lub przywłaszczanie sobie środków przeznaczonych na utrzymywanie rodziny. To często także zakazywanie lub utrudnianie podjęcia pracy zarobkowej lub nauki czy uzależnianie zakupu niezbędnych produktów dla partnerki lub/i dzieci od wykonania jakiś czynności. Partnerka, aby otrzymać pieniądze np. na jedzenie, ubranie czy wycieczkę szkolną dla dziecka, musi „być grzeczna” i 'spełniać życzenia” zarządcy. Często dochodzi w takich wypadkach także do nadużyć seksualnych.

Owe podporządkowanie się „kaprysowi władcy” staje się regułą w domu, gdzie króluje przemoc. Konieczność przedstawianie rachunków za zakupy, uznawania lub usuwanie planowanych do zakupu rzeczy, uznawanych przez „króla” jako potrzebne lub zbędne. Proszenie, usługiwanie bądź tolerowanie absurdalnych zachowań czy biernej-agresji, aby dostać to, co jest podstawą do normalnego funkcjonowania. Niestety na liście rzeczy o które trzeba „władcę” prosić, znajdują się często produkty pierwszej potrzeby dla kobiety tkj. podpaski i tampony. O ile zakupy spożywcze są konieczne do zapewniania dobrej jakości życia sprawcy przemocy, to nierzadko mężczyźni stosując przemoc ekonomiczną, wykorzystują produkty używane i niezbędne wyłącznie kobiecie, jako element swojej sadystycznej gry, w ramach której musi to ona na ten zakup musi zasłużyć.

Jak wynika z sondaży prawie 30 procent kobiet w Polsce nie ma własnych dochodów. Osoby takie są najczęściej właśnie uzależnione od swoich partnerów i padają ofiarami przemocy ekonomicznej. Zjawisko to dotyka jednak nie tylko tych kobiet, które nie zarabiają. Jest też tak, że mężczyźni wykorzystują pracę kobiet, żerując na ich pracy albo nie płacą np. alimentów. W partnerskich relacjach nikt nikogo nie wykorzystuje, a partnerzy otwarcie się komunikują i uzgadniają wspólnie wszystkie decyzje – także finansowe.

Wieloletnie badania prowadzone przez Centrum Praw Kobiet pokazują związek między przemocą w rodzinie, a funkcjonowaniem kobiet na rynku pracy. Nie można skutecznie pomóc kobietom w uwolnieniu się z przemocowych związków, dopóki nie uzyskają one niezależności finansowej i wiedzy odnośnie planowania i zarządzania swoimi finansami, korzystania z pożyczek i kredytów bankowych, a także planowania przyszłości finansowej. Bowiem brak własnych środków, pracy czy mieszkania sprawia, że nawet jeżeli kobieta odejdzie od przemocowego partnera to wraca do niego, nie mogąc samodzielnie zapewnić bytu sobie czy rodzinie.

Trudno określić dokładnie procent kobiet, których dotyka ten problem w Polsce, ale jest on wyższy niż w krajach zachodnich. Jednak nie tylko ze względu na polityczne uwarunkowania wciąż celebrujące tradycyjny model rodziny jako jedyny właściwy i „normalny”. Wydaje się, że istotny przede wszystkim jest  fakt, że jesteśmy wciąż krajem na dorobku i nie mamy zwyczaju, tak jak to jest często na Zachodzie, spisywać jasnych i przejrzystych umów przedmałżeńskich. Te bowiem chroniłyby przed nadużyciami ze strony partnera. Często wspólny kredyt wiąże ofiar ze sprawcą na lata, a uciekające z domu kobiety zmuszone są do płacenia np. za mieszkanie, w którym nadal pozostaje sprawca przemocy. Niepokoi także w Polsce kwestia przyznawanie opieki dziecka ojcu, który znęcał się nad matką, bo mając lepsze warunki materialne, staje się prawnym opiekunem malucha. Pomimo więc ucieczki od przemocowego partnera, kobieta nadal narażona jest na przemoc – partner ma szansę co nierzadko czyni, szantażować ucięciem spotkań z dzieckiem albo warunkuje je podporządkowywaniem się byłej partnerki. I tak ofiara przemocy domowej staje się dodatkowo – ofiarą systemu.

Młodym kobietom jest łatwiej wyjść z uzależnienia finansowego, ponieważ mają większą szansę na znalezienie zatrudnienia albo podnoszenia swoich kwalifikacji. Trudniej z kobietami 50+, które mogą właściwie tylko walczyć o alimenty, bo rynek pracy nie ma im zbyt wiele do zaproponowania.

Niestety w Polsce wciąż to od kobiety się oczekuje, że zrezygnuje z własnych aspiracji zawodowych i poświęci się rodzinie i pomimo wielu zmian kulturowych wciąż jesteśmy społeczeństwem tradycyjnym, gdzie rola i miejsce kobiety i mężczyzny w rodzinie i w społeczeństwie jest jasno zdefiniowana. Równouprawnienie płci nie zabezpiecza kobiet niestety przed przemocą ekonomiczną, bo więcej praw – automatycznie, mają mężczyźni, a kobieta stawiana jest w roli bardziej służebnej w stosunku zarówno do mężczyzny, jak i całej rodziny. Nasze społeczeństwo się rozwija, ale niestety to co zmieniło się w tej kwestii to głównie to, że mężczyźni coraz częściej oczekują od kobiet równego wkładu w gospodarstwo domowe, jednocześnie wcale nie odciążając je w sprawach prowadzeniem domu i wychowaniem dzieci. Niby więc kobieta może pracować, ale nie jest w stanie angażować się w nie w takim stopniu, by stać ją było na posiadanie swoich zasobów finansowych i w sytuacji toksyczności relacji – odejście i uniezależnienie się od partnera. Sprawcy przemocy więc nierzadko po odejściu kobiety mają jeszcze lepiej niż trwając w małżeństwie. Mają wypracowany latami sukces zawodowy, zasoby finansowe i dzieci na co drugi weekend. Kobiety często w takiej sytuacji wiążą „koniec z końcem” walcząc latami o adekwatne alimenty.

To, o co walczy m.in. np. Centrum Praw Kobiet, to aby kobieta, która pracuje w domu, wspiera męża, miała prawo do własnego zabezpieczenia emerytalnego, a pracujący zawodowo i zwolniony z obowiązków domowych mąż – opłacał te składki.

„Przeciwdziałanie przemocy ekonomicznej wymaga spójnej i kompleksowej polityki dotyczącej równego traktowania kobiet i mężczyzn, przeciwdziałania przemocy w rodzinie, działań ukierunkowanych na wzmacnianie i promowanie niezależności finansowej kobiet i dziewcząt, dobrego prawa i jego skutecznego stosowania – Centrum Praw Kobiet.”

Jeżeli z jednej strony docenia się bezrobotne matki programem 500+, z drugiej wydaje się wręcz konieczne zadbanie o to, by kobiety nie tylko miały szansę na wejście lub powrót na rynek pracy po urodzeniu dziecka, ale miały oparcie w postaci procedur przeciwdziałajacych przemocy i wsparcie ekonomiczne na produkty pierwszej potrzeby tkj. podpaski. Nie ma mowy o demokracji jeżeli tak podstawowe kwestie nie są zabezpieczane.

LINK: https://www.kobieta.pl/artykul/przemoc-ekonomiczna-wobec-kobiet-w-polsce-jak-rozpoznac-ze-jestem-ofiara-przemocy-ekonomicznej-w-zwiazku-ekspert-wyjasnia?fbclid=IwAR0CtaRZBZkDykt_LSm2tuwcrOyD61QvXkRdokvZ6TYNTJILrEtA8RLnSjs