Amy Schumer wyznała, że od lat zmaga się trichotillomanią. Zapytałyśmy eksperta, co to za zaburzenie

01.04.2022

MAŁGORZATA MALINOWSKA

Amy Schumer zdobyła się na szczere wyznanie. Aktorka i komiczka od dzieciństwa zmaga się z zaburzeniem, które przez lata powodowało u niej wstyd. Czym jest trichotillomania? Jak się objawia? Jak można sobie pomóc? Na te pytania odpowiada doświadczona psychoterapeutka.

Amy Schumer cierpi na trichotillomanię

Amy Schumer przyznała ostatnio, że zmaga się z trichotillomanią. Aktorka i komiczka w rozmowie z “The Hollywood Reporter” wyznała, że przez lata trzymała to w tajemnicy. W końcu nadszedł moment, że postanowiła o tym opowiedzieć wszystkim. Z jej słowami utożsami się wiele kobiet, które podobnie jak Amy Schumer zmaga się z trichotillomanią.

– Myślę, że każdy ma tajemnicę, a to moja. Naprawdę nie chcę już mieć wielkiego sekretu – wyznała aktorka.

Wyznanie Amy Schumer zbiegło się w czasie z serialem komediowym “Life & Beth”, gdzie aktorka gra główną rolę. Jej bohaterka wyrywa sobie włosy tak mocno, że musi nosić perukę, żeby ukryć łysinę. Ten wątek mocno odzwierciedla życie aktorki, która przechodziła przez to samo.

W wywiadzie przyznała, że w okresie szkoły straciła kontrolę i tak mocno wyrywała sobie włosy, że nosiła perukę.

– Pomyślałam, że umieszczenie tego wątku będzie dla mnie dobre, by złagodzić część mojego wstydu i być może, miejmy nadzieję, pomóc innym również złagodzić część ich wstydu – dodaje.

Amy Schumer wyjawiła, że pierwsze objawy zaburzenia pojawiły się już w dzieciństwie. Później jako nastolatka przeżywała trudny czas. Jej ojciec zbankrutował, a później usłyszał diagnozę stwardnienie rozsiane. Do tego doszedł rozwód rodziców. Dzisiaj aktorka ma 40 lat i wciąż zmaga się z trichotillomanią.

Nie chodzi o to, że kiedyś miałam ten problem, a teraz nie mam. To wciąż coś, z czym się zmagam – mówi.

Przyznała, że w trudnych momentach mogła liczyć na swoich wiernych fanów i to dodawało jej siły.

Z łagodną odmianą tego zaburzenia zmagała się również nasza Redaktor Prowadząca Sandra Hajduk-Popińska, która przez lata wyrywała sobie włosy:

– Owijałam je wokół palca podczas zwyczajnych codziennych rutynowych czynności typu czytanie, oglądanie filmu, a nawet jedzenie czy spotkanie ze znajomymi. Zazwyczaj ten pęk włosów wyrywałam. Najczęściej wyrywałam sobie włosy wokół twarzy tzw. baby hair, co powodowało, że robiły mi się mini zakola. Od kilku lat na szczęście już tego nie robię.

Jak widać problem trichotillomanii dotyka wielu z nas. Dlatego postanowiłyśmy zapytać naszą ekspertkę, psychoterapeutkę K. Leę Jarmołowicz-Turczynowicz z Ośrodka CENTRUM, skąd bierze się to zaburzenie.

Czym jest tricholetillomania? Zapytałyśmy eksperta:

– Tricholetillomania należy do zaburzeń obsesyjno-kompulsywnych i jak większość z nich ma podłoże psychogenne. Jest wiele możliwych scenariuszy na genezę powstania trudności u danej osoby. Mogą to być kwestie dziedziczne, ale wiele zaburzeń na tym tle powstaje w ramach trudnych, doświadczanych w przeszłości stanów, w ramach minionych wydarzeń. Nierzadko osoby doświadczające objawów mają za sobą historię przemocy psychicznej, fizycznej lub/i seksualnej. Z pewnością doświadczeniom towarzyszy duża ilość lęku, ale i wstydu, a także złości. To ogromny ładunek emocjonalny, i nierzadko trauma, które dziecko zmuszone było tłumić z wielu powodów, co ukształtowało określone mechanizmy i tendencje schematyczne uaktywniające się w dorosłym życiu takimi objawami.

Jeżeli w teraźniejszości pojawiają się sytuacje, w których mogą uruchomić się ślady przeszłych wydarzeń, napięcie jest tak duże, że mózg, aby sobie poradzić włącza taki mechanizm obronny, by to znieść. Wyrywanie włosów jest więc reakcją obronną przed doświadczaną bezsilnością wynikającą z nieznośnego napięcia. W ramach nie tylko tego co dzieje się dziś, ale także siła tego doświadczania wynika ze śladu jaki ożywa, pomimo, że przeszłość minęła. Pomimo że jako dorośli rzadko doświadczamy bezsilności, bo jesteśmy wolni i sami decydujemy o większości spraw, o tyle dziecko takiej wolności nie ma. I ta bezradność jest przyczyną powstania mechanizmów obronnych, które na tamten moment są jedyną możliwą drogą do poradzenia sobie w obliczu zależności/bezsilności. Pomimo że jako dorośli moglibyśmy inaczej, to zapisany sposób odtwarza się, jeżeli ślady z dzieciństwa nie są przepracowane i dorosła osoba doświadcza ich odtwarzania w teraźniejszości. Nierzadko zaburzeniom towarzyszą także objawy fizjologiczne tkj. bóle brzucha czy nudności, zagubienie. Jesteśmy całością, dlatego to, co tłumione na poziomie świadomym wchodzi w ciało.

Osoby mające zaburzenia tego typu sprawiają sobie ból i okaleczają siebie wyrywając włosy, czasem brwi i inne włosy, bo nie mogą znieść napięcia jakie towarzyszy obsesyjnemu myśleniu. To kompulsywne działanie jest formą odcięcia się od ciała. Zachowań obsesyjno- kompulsywnych jest bardzo wiele. Niektóre osoby drapią się do krwi, inne liczą włosy, jeszcze inne kilkadziesiąt razy myją ten sam talerz. W zależności od doświadczeń w jakich powstały tendencje niezwykle istotne jest podjęcie psychoterapii i z pewnością musi ona być głębsza niż poznawczo-behawioralna skupiająca się prawie jedynie na zrozumieniu źródeł i wypracowaniu nowych sposobów radzenia sobie z napięciem. Psychoterapia psychodynamiczna jest bezwględnie najbardziej skuteczną w tego rodzaju zaburzeniach, gdzie konflikty wewnętrzne są istotą w pracy w tym nurcie. Czego zresztą przejawem jest akredytacja Polskiego Towarzystwa Psychiatrycznego i Psychologicznego jedynie dla szkoleń w nurcie psychodynamicznym i integracyjnym.

https://www.kobieta.pl/artykul/trichotillomania-co-to-jest-jak-sie-objawia-choruje-na-to-amy-schumer-220401020350?fbclid=IwAR0pj4QUMSXsbwp6ycNKeGZ9J3wxBhvFmWZZ6yHA3THt1UyEjcEpbtyKqDQ#amy-schumer-8